Przełamałam wczoraj złą passę i utrzymałam 1200kcal. Staram się pić więcej ale pogoda mi nie sprzyja bo chętnie chodziłabym wszędzie z butlą wody z dodatkiem np aqua slim ale przecież ciągle będzie lodowata. A ja bardzo lubię ciepełko. Tak więc pozostaje mi pić herbatę w wiaderku Tak nazywam duży kubek-filiżankę, mieści się tam chyba pół litra herbaty oczywiście hihihi. Zdaje mi się że wagę raczej trzymam, może w środę odważę się zważyć, jak nie to w czwartek, okaże się wtedy jak bardzo będę cierpieć na widok pączków...
Sprawdzałam swoja idealna wagę na vitalii i szczerze mówiąc trochę mnie to zaskoczyło że to jakieś 58, 59kg. Bo jak oglądam zdjęcia ze sobą w roli głównej jak ważyłam tyle to straszny mi się chudzielec wydaje. Ale może dlatego że patrzę na nie z większą dawką kilogramów na sobie. W gruncie rzeczy to tak właśnie chcę wyglądać i póki co znów jestem dobrej mysli. A wogóle to dotarło właśnie do mnie jak bardzo mi się zmienia nastrój. Jak trzymam się tych 1200kcal czuje sie świetnie, jak tylko coś przegne - katastrofa
agataweronika
10 lutego 2010, 15:42Kurczę chyba nie rozumie... Dlaczego?
Levis1977
9 lutego 2010, 19:17to już wiem dlaczego Bóg stworzył wszechświat (mimo, że jestem ateistą ;-P)