Wchodząc dziś na wagę spodziewałam się wielkiego łał. Już wczoraj pokazała się liczba 74. Z ostatnich ponad 75 kg fajnie mi zeszło. A tu dziś wchodzę, a na wadze 75,4... No nie, nie możliwe. A już kiedyś miałam z nią przejścia bo dodawała mi kilogramy. Uparcie wchodziłam i schodziłam a ta ani rusz. Nawet stopki jej wymasowałam :p Poważnie, dietę trzymałam, i waga MUSIAŁA zejść poniżej 74kg.
I zeszła! 73,7kg! Pokazała w końcu to co chciałam ;P
ps. Po ważeniu stawiam wagę bokiem między pralką a kuwetą i pewnie dlatego coś świruje, bo nie stoi non stop płasko ;)
Beltanee
13 października 2017, 13:21To niech stoi cały czas w jednym miejscu, nie przestawiaj jej. Waz się zawsze o tej samej porze, najlepiej co tydzień i co jakiś czas sprawdzaj, jak lecą ci cm. To czasem lepszy wyznacznik efektów niż waga.