Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Juz wiem, o co kaman


Jak pieknie! Nareszcie slonko, cudnie. Z ranca leciutka mgielka, pajeczyny... Wczoraj skosili nam trawe na lace za domem, i tak pieknie pachnie... Ach, ciekawe, jak dlugo, jutro znow maja byc burze. Ale nic to, dzisiaj mam zamiar relaksowac sie na tarasie.

 

Juz wiem, o co chodzi z tymi kaloriami. Kupilam madra ksiazke, przeczytalam, i bang, taka zarowka mi sie nad glowa zaswiecila. Jak by nie patrzec, bylam na diecie - te 1400 kalorii dziennie to przeciez byla zredukowana ilosc, normalnie kobieta w moim wieku potrzebuje okolo 2000 kalorii dziennie, i stad taka ich ilosc w moim obecnym jadlospisie. No. Takie to proste, ale potrzebowalam kilku dni, zeby na to wpasc. No, lepiej pozno, niz wcale.

 

Na porcje rybki bylo wczoraj za wczesnie, jeszcze nic nie mieli. Kupilam zatem buleczki i sie strulam chyba. I co ja zatem wczoraj zjadlam, mysle, ze spokojnie pod te 2000 kalorii podeszlam

S: kromka chleba z polowa serka topionego i ogorkiem kiszonym, przy czym biala kromka, bo nie mialam nic pelnoziarnistego

2 S: curry wurst  (ale tak naprawde to jak jem jedna porcje raz na trzy miesiace, to jest git)

O: talerz rosolu wolowego od knorra, potem (na drugi obiad chyba?) zjadlam bulke z rybka, no i koniec, rzygalam dalej niz widzialam, ale to wina rybki, widocznie smazone mi nie posluzylo, do teraz mi stoi w gardle tak naprawde, grrr)

P: no i znow myslalam, ze uda mi sie sama siebie przechytrzyc, jako ze ze slodyczami nie eksperymentuje, postanowilam zrobic sobie krem paradise o smaku straciatella, jak by nie patrzec, to nie ma on nic wspolnego z czekolada, i sobie pomyslalam: bedzie dobrze. Jasne, bylo po prostu super. Zwlaszcza, jak sobie konwersowalam z kiblem.

K: no trudno, tesciowa zrobila pyszne ciasto z jablkami. Ale przynajmniej troche mi sie lepiej zrobilo po tej rybie, jak je zjadlam. Nie cale, nie:) Dwa kawalki.

 

Chyba nie bylo tragicznie? Troche zbyt smieciowo, dlatego zraza wracam na jedyna, prawidlowa sciezke zdrowia i zaraz przyszykuje sobie platki z bananem, orzechami i jogurtem na sniadanko. Mniam.

 

Milego dnia:)

  • Elku6

    Elku6

    3 sierpnia 2011, 08:30

    To zapotrzebowanie na odpowiednią ilość kalorii brzmi nawet logicznie:) Co do przytrucia - faktycznie potencjalnie zaszkodzić mogła Ci rybka..Dobrze, że się nawróciłaś :) Pozdrawiam :)

  • izulka710

    izulka710

    2 sierpnia 2011, 15:18

    Ja początki miałam w okresie zimowym i jak musiałam zejść do piwnicy i rozpalić ogień,to była masakra!!!!!!!!!!!!Myślałam,że zapaskudzę piec,ale tylko mnie mdliło i mdliło...Miłego dnia!

  • gi.jungbauer

    gi.jungbauer

    2 sierpnia 2011, 12:00

    Konwersacji z kibelkiem! Ja na szczęście nie miałam takich przeżyć w ciąży. Pamiętam tylko, że non-stop mnie mdliło, ale nie haftowałam. Nie wiem co gorsze, bo związku z tym nie poczułam ulgi - tylko mdłości. Ale jak przyszedł koniec 12 tygodznia - jak ręką odjął. Z zegarkiem w ręku !!