Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem, zyje, niekoniecznie mam sie dobrze


Kope lat...
Dzieki za pamiec tym, co pamietaja :*
Vitalia wciaz wariuje, wciaz nie moge sie do nikogo z tym zglosic, nie bede zmieniala przegladarki, mam jedna z tych, ktore poleca vitalia, wariuje tylko vitalia, wszystko inne dziala okey, wiec tak naprawde niech sie pocaluja wiadomo gdzie. Diety wciaz nie moge wykupic, nie to, zebym chciala, chodzi o fakt.

U mnie sporo. Malazolza hucznie swietowala swoje pierwsze urodziny, nawet trzy razy :) Na kazda okazje trzeba bylo oczywiscie cos upiec i robie sie mistrzynia truskawkowych i waniliowych cupcake'ow, zdjecia na FB:) Oprocz tego odezwala sie moja stara firma (!!!!), czy bylabym zainteresowana praca u nich znowu. Beggars cannot be choosers, jak wypali to moge tylko miec nadzieje, ze dostane jakas inna oferte i potraktuje ich tak samo, jak oni potraktowali mnie, ot, taka ze mnie zla kobieta :D I generalnie sto tysiecy innych rzeczy, ale jako ze jestesmy tu z jednego powodu, to...

Juz nie tyle osiagnelam szczyty mych mozliwosci, ale po prostu z tych szczytow sie stoczylam w mega wielka czarna dupe, w ktorej sobie siedze i siedze. Na wadze ostatnio 74,6 kg, to juz oficjalne, ze w malo ktore spodnie w rozmiarze 40 wchodze, bluze dzinsowa sobie kupilam i 42 ledwo sie w cyckach dopina, lustra w przymierzalniach pokazuja to, czego nie mam ochoty widziec, obejrzalam sie na najnowszych zdjeciach i wpadlam w czarna rozpacz, a zeby sie pocieszyc, no to pozarlam wielkanocnego zajaca, coz by innego? Generalnie jest slabiutko, albo nie jem dlugo nic, bo nie wiem, co mam zjesc, a potem sie rzucam na zarcie i napycham do granic mozliwosci, albo po prostu wpierdalam, ot tak sobie, zeby miec co robic. I nie bardzo wiem, co z tym zrobic. Kazdy dzien zaczynam cudnie, od owsianki, a potem ta kulka sniegowa zaczyna sie toczyc i toczyc, az robi sie z niej mega balwan, czyli ja. Zaczelam znow pomalu cwiczyc, ale bez przekonania, i to tez jest do bani, chcialam dzisiaj nawet wyjsc pobiegac rano, i bym sie zwlokla z lozka jak podejrzewam, ale padalo, wiec sie odwrocilam na drugi bok i zasnelam dalej. Tak wiec moje odchudzanie polega generalnie na stekaniu i biadoleniu i naprawde sama nie wiem, co mam zrobic i jak to zrobic. Rzygac mi sie chce, jak na siebie patrze, ale nie moge sie powstrzymac przed kolejna kostka czekolady czy innym snickersem i zaczynam sie bac, ze z silna wola to ma juz niewiele wspolnego. O, kupilam sobie nawet ksiazke Kasi Bosackiej, lubie ja, pomyslalam, czemu nie, i musze wam powiedziec, ze chyba jeszcze nigdy tak zle nie wydalam 13 ojro. O zlym wplywie soli na odchudzanie wiem od zawsze, o cukrze, wodzie mineralnej i innych rzeczach tez sie wie, tak wiec Ameryki nie odkrylam, przeczytalam ja w jeden wieczor i pozostal mi jeden wielki niesmak. Jeszcze zeby konkretne przyklady jadlospisow byly, ja tak lubie, sorry, musze miec jak krowa na miedzy, kilka przykladowych posilkow mi nie wystarcza, i jak na moj gust, i tak ich tam za malo w tej ksiazce. Generalnie mam wrazenie zrobila streszczenie swoich programow, pare razy uzyla slowa sylfida na pudelku cornflakes'ow i koniec ksiazki. No i tak wlasnie jest. Generalnie do dupy. Z checi, zapalu, dobrego humoru pozostalo bardzo niewiele, jezeli w ogole cos.  Najgorsze jest to, ze nie mam pomyslu, co z tym zrobic.
No to spadam powiesic pranie. Jak kierownik pojdzie na spacer z Malazolza to pocwicze, a co mi tam.
Milego dzionka.
  • MamaJowitki

    MamaJowitki

    23 kwietnia 2013, 13:30

    ja tez w czarne d.... jestem z odchudzaniem ale sie zbieram powoli :D

  • MamaJowitki

    MamaJowitki

    23 kwietnia 2013, 13:25

    a czego jeszcze nie zrobili?

  • Trollik

    Trollik

    13 kwietnia 2013, 17:53

    ale sen tez odchudza, nie zartuje...polecam ''schudnij we snie'' (schlank im schlaf)...super przepisy i mozna jesc slodycze, tylko trzeba kilku zasad przestrzegac i sie wysypiac...milego dnia i uszy do gory, cycki do przodu, brzuch wciagnyc a posladki spiac