Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Drugi dzień :)


 Wczoraj nie wpadłam w żadem wir, ani nie objadałam się, ani nie ćwiczyłam. Dziś jednak rano biegałam :) O mamusiu! Jak to człowiek szybko traci formę! Ale przebiegłam z 3 km truchtem. Czuje się o niebo lepiej. Uwielbiam to uczucie zmęczenia i satysfakcję z pokonania swoich słabości. Było ciężko - godzina 6 rano i  15 stopni mrozu. Ale po wczorajszej chandrze nie ma śladu :) Wysiłek to świetna rzecz na poprawę samopoczucia :)
Tak więc zapał wrócił, motywacja również, oby taki stan utrzymał się jak najdłużej :) czego sobie i Wam życzę :)

  • mimi79

    mimi79

    5 stycznia 2010, 14:58

    nic dodać, nic ująć!!! gratulacje!!! podziwiam, o 6 rano, to ja zazwyczaj smacznie spałam hihihih

  • sylwia19799

    sylwia19799

    5 stycznia 2010, 13:12

    ze wzielas sie i zmobilizowalas sie do biegania bo cwiczenia sa bardzo wazne. zycze powodzenia

  • isabel22

    isabel22

    5 stycznia 2010, 12:11

    No kochana bierzmy się za siebie,fajnie,że i Tobie wróciła motywacja:)))Ja już też po bieganku było fantastycznie-i wcale nie tak zimno-słonko świeci :)))

  • emamutek

    emamutek

    5 stycznia 2010, 11:22

    o 6 rano też z reguły jestem na dworze niezależnie od pogody, ale dlatego, że muszę jechać do pracy. A truchtanie przy -15. O, nieeee... Podziwiam ;)

  • Kaisa82

    Kaisa82

    5 stycznia 2010, 11:13

    Podziwiam. Wołami by mnie o 6 rano przy takiej pogodzie nikt nie zagonił do biegania. PODZIWIAM CIĘ autentycznie. Jak do tego potrafisz się zmusić to wierzę, że dasz radę z całym tym odchudzaniem.