Jak na razie nie jest źle! Czuję, że organizm się oczyszcza, chce mi się strasznie pić (jeść też, najbardziej wieczorem). Ale ogólnie jest ok. Dziś znów biegałam, mam zakwasy. Chcę jednak do piątku biegać codziennie, bo w weekend mam zjazd i nie będę miała czasu. Z reszta dwudniowa przerwa nie zaszkodzi :)
Jeśli chodzi o moja silna wolę to nie jest źle. Wczoraj już posmakowałam spaghetti o 21, ale jednak nie nałożyłam sobie - wytrzymałam. Nie pisałam, ale mój mąż tez jest na diecie :) Tylko że on jest na diecie tuczącej i tym bardziej jest mi ciężko, bo on wcina a ja nie :( Mąż nie jest jakiś mocno szczupły, ale jeśli chodzi o jego apetyt to jest to dla mnie zawsze szok. Mógłby w ogóle nie jeść, nie czuje głodu. Śmiejemy się, że szkoda, że nie można zamienić się żołądkami :)
No niestety tak to jest - jeden chce schudnąć a drugi przytyć :D
Pozdrawiam dietkowo!!!
mimi79
6 stycznia 2010, 23:19mój mężulek, też zjada wszystko i nie tyje:) a ja??? co zjem, to na wadze od razu widać:( przytyłam tylko tyle, bo prawie 5mcy męczyły mnie nudności i musiałam strasznie uważać z jedzeniem, zeby nie lądowało w toalecie:) teraz jest już lepiej, więc i waga do przodu hehe. pozdrawiam i życzę wytrwałości:)
Sensii
6 stycznia 2010, 18:53a niech je, na zdrowie, a Ty na zdrowie nie jedz ;p dobnrze ze nie zjadlas o 21 spaghetti ;) ja tez wieczorami mam najwiekszego gloda ;/ ;/
kamilapepiak
6 stycznia 2010, 12:013mam kciuki i podziwiam za bieganie, ja cwicze w domowym zaciszu pedalowanie, wiec chyle czola
CrazyBee
6 stycznia 2010, 11:40To widzę,że zaczęłyśmy w tym samym czasie dietkę,bo ja tez mam już 3 dzień :) Życzę powodzenia i wytrwałości i podziwiam cię z tym bieganiem :)
Kaisa82
6 stycznia 2010, 11:39To mój ma jeszcze lepiej. Jest szczupły, a może zjeść tyle co słoń. Koledzy się z niego śmieją, że lepiej go ubierać niż karmić. Ma 180 cm wzrostu, żywi się wszystkim+fast foodami (uwielbia) i waży 75 kg. No, ale coż żołnierz.
agnes19761
6 stycznia 2010, 11:22ZAZDROSZCZĘ TWOJEMU MĘŻOWI, TEŻ BYM CHCIAŁA BYĆ NA TAKIEJ DIECIE