Ostatnie dni były okropne :( Nie miałam czasu na nic :/ Ani na ćwiczenia ani na ulubiony spacer z moim synkiem :(
Dziś spałam ponad 12 h ale musiałam odespać cały tydzień nocek :( Wstałam i nie wiedziałam co się dzieje (chyba przesadziłam ze snem). W domu panuje nie ład, zakupy nie zrobione a niestety dziś jest święto i nie wiem co będziemy jeść :/ Ehhh porażka na całej linii.
Jakby tego było mało wczoraj złamałam wszystkie swojej postanowienia, mianowicie mąż kupił mi wodę gazowaną i niestety z braku innej musiałam wypić taką, syn jadł batonik i gdy już nie mógł oddał mi go a ja z przyzwyczajenia, tak odruchowo dokończyłam tą czekoladową bombę kaloryczną :(
Na szczęście jutro też jest dzień i mam nadzieje, że będę w lepszym nastroju i że nie ulegnę już więcej pokusą i będę się bardziej pilnować.
groszek89
27 maja 2012, 12:19No to jest nas dwie :D Woda gazowana to nie taki grzech, no batonik... trudno się mówi ;) Od jednego razu tyłek nie urośnie ;)