Witajcie. Nie dość że pogoda się dzisiaj zepsuła to mój humor też. Wczoraj troche zgrzeszyłam jeśli chodzi o dietę. Pojechaliśmy do teściów i tam się zaczęło. Zamiast drugiego śniadania dalam się namówić na kawałek sernika z owocami. Potem obiad też porażka bo zamiast jakiegoś ładnego kawałka mięsa i ryżu zjadłam kiełbasę drobiowa z grilla. Kolacja byla bardzo późno no i są tego skutki. Czuje się tak ociężała jakbym wysoko w ciąży była. Nawet sie nie zważyłam żeby calkiem humoru sobie nie popsuć.Dzisiaj w dodatku dzień nie zapowiada się miło bo mam kupę roboty w pracy i w domu. Aż mi się nie chce na samą myśl o tym. W dodatku przez trzy dni będę później w domu bo objazdy mi się zaczynają po klientach. I jak tu żyć Panie Prezydencie?
Ale mam nadzieje że nastrój mi się poprawi bo w środę do dietetyka i mam ogromną nadzieje że mnie pochwali :)
HappyWay
15 czerwca 2015, 08:04Jeden wyskok to jeszcze nie tragedia, zjadłaś zapomnij, uszy do góry i do przodu!
Giguss
15 czerwca 2015, 07:48No tak... Wizyty u teściów to tragedia. Staram się nie jeździć do niech częściej niż raz w tygodniu, bo zawsze jakieś ciasto do kawy postawią, a jak nie jem to zaczyna się jazda "czemu nie jesz","no weź sobie kawałek, sama piekłam". Ostatnio mają pecha, bo nie toleruję laktozy i staram się unikać produktów z mlekiem w składzie i większość ich ciast jest dla mnie nie do zjedzenia. ;)