Waga w końcu ruszyła ...600g to może nie za dużo ale ja podskakuje ze szczęscia mam nadzieje że do wyjazdu nad morze za dwa tyg. będzie równe 77 już się nie mogę doczekac plazowania w tym roku bez skepowania wystawie moje ciało w dwu częściowym strojudzisiaj zjedzone; śniad 2 kromi razowca z szynką i pomidorem..obiad mała grahamka+parówka+pomidor..podwieczorek będzie 1 wafel ryzowy z serkiem twarogowym..kolacja mały jogurt rabarberowy ..wieczorem ide na siłkę na 1.5 godz jak zwykle a co do biegania to zobaczymy zamienie je chyba na 1h pedalenia na rowerku bo w taki upał kiepsko się biega a ja mam problemy z sercem więc wole nie przedobrzyć...mykam poczytac co tam u was ..życze miłego dnia!!!
Barleduc
23 lipca 2010, 09:43I pięknie to już ponad pół kilo, lepiej brzmi niż 600g ;) Aj zazdroszczę Wam wszystkim tego morza bo u kogo czytam to morze i morze:) Tez bym chciała, bardzo bardzo, ale niestety albo stety w tym roku postawiliśmy na "miodowy" remont;)
qwas
22 lipca 2010, 19:45ej no super spadek :D pięknie :)