Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dieta Cambridge


no, 75,01. Od wczoraj jestem na diecie Cambridge. Rano jem batonika /nawet dobre/, ok. 14.00 - zupę /na razie spróbowałam grzybową i z kurczaka - znośne/, a wieczorem piję napój - wczoraj capuccino /jak kawa zbożowa z mlekiem/ dziś spróbuję waniliowy. Mam też /zamiat batona/ coś w formie makaronu z sosem grzybowym /spróbuję chyba w weekend/. I o dziwo - drugi dzień, a ja nie jestem głodna. Nie wiem, czy to przez kasę /wydałam na produkty na 2 tygodnie ponad 300 zł/, czy przez to, że te produkty chyba pęcznieją w żołądku, czy upał za oknem? Ale na razie wytrzymuję bez problemów /a na kopenhaskiej rzucałam się na jedzenie i nie mogłam wytrwać!).
Może wreszcie trafiłam na swoją dietę - bo w ogóle lubię zupy "z kubka" tzw. zalewajki /a smakowo to jest podobne/, mogę zjeść batonika /są w białej lub zwykłej czekoldzie/, a napoje też są OK.
Mam nadzieję, że wreszcie mi się uda i będzie to udany wstęp do dalszej /mniej rygorystycznej/ diety. ;-))