I zgrzeszyłam na imieninach mamy :-( /z produktów zakazanych w I fazie SB zjadłam chleb i torcika z bitą śmietaną/. I wiem dlaczego – dzień miałam taki zakręcony, że od rana do 16.00 byłam tylko na jednym jogurcie naturalnym. I po południu, widząc takie smakołyki po prostu nie mogłam się oprzeć. Ale wieczorem poćwiczyłam dwa razy więcej na brzuch, a w niedzielę bardziej zaostrzyłam dietę i też ćwiczyłam. Rezultat? Dziś na wadze: 78,6 kg!
Cieszę się więc, że to moje potknięcie tak bardzo nie wpłynęło na wagę.
Nadal ambitnie zbijam kilogramy, bo 20 czerwca jesteśmy zaproszeni na ślub w rodzinie i muszę jakoś wyglądać!
Tosia81
20 maja 2009, 14:53ale zeby to sie nie zdarzało zbyt często:) Pozdrawiam
tanari
20 maja 2009, 12:35nie przejmuj się tak, każdemu zdarza się drobne odstępstwo od czasu do czasu. najważniejsze, ze "rozćwiczyłaś" nadprogramowe łasuchowanie...nie ma się czym zadręczać, trza się podnieść i iść do przodu, nie oglądając się za siebie
gorgola
19 maja 2009, 10:54Cholerka, ja też wczoraj zgrzeszyłam...razem zawsze raźniej:) Ale my się nie damy i już!!!:)buziaki:)
gorgola
18 maja 2009, 10:38Dobrze, że nie załamałaś się wpadką...wystarczy trochę więcej ruchu, dobrego humoru i proszę!:) Tak trzymaj!:)