Ale jaja! Wchodzę dziś na wagę, a tu - 74,6 kg! Bardzo się cieszę, choć jeszcze trochę zostaje mi do zrzucenia kilogramów. Nie jestem nawet w połowie drogi. Ale dziś nie będę się tym przejmować. Tym bardziej, że jutro na chwilę zapominam o diecie. Zamierzam jeść to, na co będę miała ochotę; w końcu na ślubach jest z reguły super jedzonko /dużo tego na pewno nie zjem, bo żołądek mi się skurczył/. A spalę to tańcując z mężem! Pa!!!