Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wpadłam w błędne koło...nie ma dla mnie ratunku...


Ja już nie mam siły. Wpadłam w błędne koło. Mam bardzo zły nastrój spowodowany moim wyglądem /nie chcę już pisać ile ważę/. Próbuję się odchudzać, ale wtedy mam bardzo zły nastrój, że nie mogę jeść tego co lubię /słodyczy, białego pieczywa, sera żółtego, itd./. Więc zajadam i mój nastrój znów jest jeszcze gorszy, że znów dałam plamę i nie mam silnej woli /a przecież już trzy lub cztery razy udało mi się tak fajnie zeszczupleć/. I tak w kółko -błędne koło!!!
Żyć się nie chce... Tylko nie piszcie mi, że muszę wziąć się w garść, ruszyć dupę z fotela, ćwiczyć, przejść na dietę. Mam dość. Nic mnie nie cieszy i wszystko jest do dupy!!! Jeszcze ten mój mąż, na którym nie ma ani grama tłuszczu. Je co chce /też słodycze/ i jest fit. Biega /ja tego nie mogę przez chorobę kolan/, ćwiczy i nie zrobi sobie chociaż dnia wolnego w treningach. Ja chyba nigdy nie uzależnię się od ćwiczeń i wcale nie produkują się u mnie podczas wysiłku durne endorfiny /miałam już etapy, że ćwiczyłam regularnie/. Słyszę to co chwila od różnych znanych, preferujących zdrowe życie /że już nie mogą żyć bez ćwiczeń i jacy są dzięki nim szczęśliwi - ja jestem szczęśliwa, jak nie muszę ćwiczyć!/. Ja tego nigdy nie pokocham.
Nie ma dla mnie ratunku.

  • Caandyy

    Caandyy

    23 listopada 2013, 13:22

    ja jem ser żółty i chudnę;) możesz spokojnie go jeść tylko ciut mniej niż zwykle a co do ćwiczeń też byłam tak nastawiona. Dopóki w Twojej głowie nie zmieni się do nich podejście to nigdy nie będzie Cię to cieszyło. Musisz sobie znaleźć taką formę ruchu, która będzie Ci sprawiała przyjemność. Mi ogromną przyjemność sprawi stepper. Skoro masz problemy z kolanami pomyśl może o aerobiku w wodzie albo basenie. Trzymam za Ciebie kciuki!