zmierzałam sobie w kierunku mojej pracy i aż uśmiechałam się sama do siebie, widząć słońce i czując w powietrzu wiosnę :) To mój drugi dzień dietki... wczoraj nawet nieźle się trzymałam... wprawdzie zgrzeszyłam, zjadając kilka draży w czekoladzie, ale w porównaniu z ilością słodyczy, jaką moge zjeść, to i tak były to tylko ilości śladowe ;)
Dziś jestem optymistycznie nastawiona do świata ;) zatem może będę się jakoś trzymać ;)
kasia33
2 marca 2007, 12:03wielkie za wsparcie a raczej za nakaz powrotu na wlaściwą drogę. Masz rację, nie ma co się łamać, a ja potrzebuję wlaśnie takich kopniaków:) zeby się opamietać. Dziś juz dzień stracony, ale od jutra koniec.....zero slodkości. Widze że wagowo to my podobnie stoimy.... niestety jedynie wagowo, bo mi trochę cm do Ciebie brakuje... nie wspomnę o latach....których Tobie brakuje:) Och zebym ja trochę wyższa była. Trzymam za Ciebie i siebie kciuki i pozdrawiam:)
Evita75
2 marca 2007, 09:59Zazdroszcze tej wiosny. Tutaj jeszcze jej nie ma :-( Staram sie Agusiu miec ten optymizm w sobie i dlugo go mialam ale dzis juz nadszedl kres i wiecej optymizmu nie starczylo. Teraz nie ma ze boli, musze sie wziasc za siebie choc w zoladku ssie. Wiem ze ta chwila slabosci musiala nadejsc ale juz trwa troche za dlugo. Trzymam kciuki za Twoje postepy i abys dopiela celu zanim zlapie chandra :-) Raczej dopniesz bo masz tego do zrzucenia tyle co ja akurat zrzucilam. Ale przede mna drugie tyle.