Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przedsmak jesieni...


Dopadła mnie jakaś jesienna melancholia... nie tam żaden dół... może nawet tęsknota za jesiennymi wieczorami przy gorącej herbacie z książką w ręku...

Tegoroczne lato było dla mnie bardzo intensywne towarzysko... pogoda nas nie rozpieszczała, ale nie brakowało innych atrakcji, do których dodatkiem były różne smakołyki, często także alkohol... i oczywiście ślad po lecie pozostał w postaci nadprogramowych kilogramów...

Nie bardzo wiedziałam jak zabrać się do walki z tym nadmiarem ciałka... postanowiłam zatem, ze każdego dnia będę zdawała relację w swoim pamiętniku o tym jak wyglądał mój dzień i co zrobiłam na rzecz uzyskania pięknej sylwetki... Nie będę wypisywała ilości kalorii, które zjadałam, nie będę biegała z aparatem za jedzeniem, żeby sfotografować moje menu... będę robiła po prostu krótkie podsumowanie dnia, może to mnie bardziej zmobilizuje, pozwoli dostrzec błędy, które zrobiłam i wyciągnąć z nich wnioski...

Nie będę stosowała żadnej diety... nie ma mowy to tym, żebym spędzała długie godziny na robieniu zakupów i przygotowywaniu odpowiednich posiłków... Postaram się jeść zdrowiej, do minimum ograniczyć słodycze, które uwielbiam, i dużo się ruszać, co i tak zwykle robię... i najważniejsze: nie mogę załamywać się i zniechęcać do diety po jednym zjedzonym kawałku czekolady... a często tak u mnie bywa... jeśli plan nie został zrealizowany w stu procentach, to się poddaję i zaczynam od początku... a to nie tak ma być!!!

Postaram się również przestać palić... nie jestem jakimś nałogowcem, ale czas letnich imprez i związanego z nimi alkoholu powodował, że zdarzało mi się sięgnąć po papierosa... a że uwielbiam sport, szczególnie bieganie, to palenie całkowicie się z tym gryzie...

a zatem sama sobie na koniec pożyczę POWODZENIA!!! ;-) a Wy trzymajcie za mnie kciuki :)