Pierwszy dzień moich zmagań za mną... Jeśli chodzi o jedzonko, to w ciągu dnia trzymałam się dzielnie, było zdrowo i bez wpadek... Wieczorem nie było już tak pięknie, po kolacji zjadłam kilka cynamonowych ciastek i wafelków... Ale zaliczyłam dwie godziny jazdy na rowerku i godzinę basenu... nie rozgrzesza mnie to oczywiście, ale myślę, że ogólny bilans nie wyszedł źle... Nie mogę ostatnio biegać, ponieważ leczę kontuzję stopy, nad czym bardzo ubolewam... Dlatego jak tylko mogę zamieniam bieganie na basen i rower, żeby nie przestać być w ruchu...
To był bardzo miły dzień... Odwiedziłam Rodziców, wyciągnęłam na rower mojego młodszego Brata. Pojeździliśmy naszymi dawnymi rowerowymi trasami i powspominałyśmy trochę... potem zabrałam Mamę na basen, pośmiałyśmy się i pogadałyśmy... oczywiście po drodze, bo na pływalni byłyśmy zajęte pływaniem... ;-))) Pogoda była super, czuć już jesień w powietrzu, ale było naprawdę pięknie...
Lubię ostatnio odwiedzać mój rodzinny dom... między mną a Rodzicami bywało różnie... nie zawsze się dogadywaliśmy... nie zawsze chciałam przyjeżdżać, miałam swoje życie i swoje weekendowe plany... ostatnio jednak czuję, że u Rodziców niesamowicie odpoczywam, wyciszam się, czasem wspomnę sobie stare czasu... i choć na co dzień żyję szybko, robię dużo rzeczy na raz i dobrze mi z tym, to uwielbiam ten spokój, który panuje u Rodziców...
Dziś czeka mnie kolejny sympatyczny dzień... własnie zjadłam śniadanko zrobione przez moją Mamę... zdrowe oczywiście ;) Teraz pijemy poranną kawę i planujemy wycieczkę rowerową...
życzę Wam Dziewczyny pięknej niedzieli....