Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie śmiej się dziadku


Jejku dziewczyny jak ja się przedwczoraj do dupy czułam- ta no-spa pomogła mi tylko trochę ale generalnie tak mnie bolał prawy jajnik, że miałam wrażenie, że mi spuchł do wielkości kokosa a mój mały dzidziuś wierci się w jego okolicach i go co chwila podrażnia. Czasami ból był taki silny, że nie mogłam się normalnie wyprostować a przy tym brzuch miałam twardy jak kamień i bardzo wzdęty. Zadzwoniłam z tego wszystkiego do mojego lekarza, żeby zapytać czy to normalne ale mnie uspokoił, że tak i zaniepokoił jednocześnie, że takie bóle mogą się pojawiać częściej:/ Generalnie cały dzień praktycznie przeleżałam jak worek ziemniaków i w efekcie nadgoniłam seriale… Na Wspólnej i Kuchenne Rewolucje :P z łóżka wstawałam tylko po to żeby zrobić sobie coś do jedzenia i na koniec dnia wskrobać się resztkami sił do wanny i poleżeć w letniej wodzie. Ten zmyślny zabieg przyniósł mi znaczną ulgę- małemu też się chyba podobało bo kręcił się i wiercił non stop na wszystkie stronyJ

Na drugi dzień od rana jak ręką odjął-nic mi nie było. Pojechałam nawet na umówioną fryzurę próbną z której jestem zadowolona- co prawda nie jest to jeszcze fryzura w jakiej mam wystąpić na wesele bo dodatkowo dziewczyna ma mi podopinać dodatkowe pasma, żeby włosy były jeszcze dłuższe no i mam mieć ozdobę z żywych kwiatów ale efekt i bez tego był b. fajny. Bardzo lubię siebie w lokach. A wieczorkiem, żeby nie zmarnować mojego super looku siedząc w domu wyszliśmy ze znajomymi na Kazimierz do restauracji gdzie zjadłam pół chyba najpyszniejszej pizzy jaką do tej pory jadłam. No i m.in też powodu moje sobotnie menu nie należy do przykładnych;) W ogóle to śmiechu warta sytuacja na koniec nam się przydarzyła-przy płaceniu rachunku. P chciał zapłacić kartą po czym stwierdził, że zapomniał swojego PINu :P ja tam się zaczęłam z niego podśmiewywać, że trzeba być naprawdę zakręconym żebym zapomnieć czegoś takiego- hahahaha hihihihi, a kelner, że to jest dobry patent, żeby przerzucić płatność na partnerkę;) po czym ja daję swoją kartę i się okazuje, że nie pamiętam 2óch ostatnich cyfr swojego kodu :P  W efekcie cały rachunek zapłacili nasi znajomi- ale wstyyyyyd :P Prawda to jednak, że nieszczęścia chodzą parami (ja nieszczęście i P nieszczęście;) a nasza podejrzana amnestia ustąpiła tak nagle jak i się pojawiła  po ok. godzinie od wyjścia z lokalu…

Menu z 28.03.2014

08:00- śniadanie- 2 jajka sadzone z koperkiem; bułka grahamka z serkiem łaciatym, sałatą, serkiem fromaggio, papryką, ogórkiem i bazylią; świeżo wyciskany sok z pomarańczy i ćwiartki cytryny (+woda)


11:00- kawałeczek eklerka (na pocieszenie od P), kilka chipsów Lays strong; inka z mlekiem

13:00- obiad- dorsz (smażony na patelni grillowej bez tłuszczu, opruszony mąką pełnoziarnistą); 3 łyżki kaszy gryczanej, sos słodko-kwaśny (własnej produkcji); buraczki


16:00- serek homo waniliowy miechowski z truskawkami, jabłko, pół grapefruita, pół kiwi; zielona herbata z pigwą


19:30- 2 wafle 7 ziaren z masłem, domowym dżemem truskawkowym i bananem; pół kiwi, pół szklanki maślanki


Menu z 29.03.2014:

08:00- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, pestki słonecznika, mix orzechów, jagody goji, suszona żurawina, truskawki, pól banana, kiwi; kawa z mlekiem


12:00- pierogi ruskie z cebulką (8 szt.); inka czekoladowa z mlekiem u cioci

16:00- bułka trójkątna z ziarnami, serkiem śmietankowym, filetem wędzonym z indyka, serem żółtym i pomidorem; zielona herbata


19:30- pół pizzy firmowej (takiej o średnicy 32 cm z szynką, boczkiem, serem mozarella, cebulą, kukurydzą i świeżą bazylią)- PY-CHO-TA!; sok pomarańczowy

  • Ilona27

    Ilona27

    30 marca 2014, 22:53

    Heh mialam raz podobna sytuacje, zapomialam pinu na stacji benzynowaj ale dzieki Bogu nie trwalo to dlugo i po 5 min sobie przypomialam bo paliwko juz zalane a w portfelu gotowki brak;) masakra ale trudno wszystko sie moze zdarzyc heh;) jak zwykle pyszne u ciebie;)