mamy weekend!!! a to znaczy że będą pokusy i pewnie jakieś drobne grzeszki. Ale co tam, nie będę się przecież zadręczać, bo to nie przekreśli mojego dalszego dietkowania.
Mam za to inny patent. Dziś wyciągnęłam z szafy starą spódnicę, którą już chciałam oddać nie wierząc że ją kiedyś jeszcze założe, i...? weszłam w nią choć obciska mnie tu i tam.
Oczywiście nie wyglądam w niej tak dobrze jak w tej co do tej pory chodziłam po domu (luźnej i zsuwającej się z tyłka) ale to właśnie ona stanie się dla mnie mobilizacją i motywem przewodnim na kolejny miesiąc.
A jak już nie będzie mnie obciskać i moje odbicie w lustrze mi się spodoba to wrzucą Wam fotkę dla porówniania.
Co to synka - to ospa powolutku odchodzi zostawiając po sobie całe mnóstwo drobniutkich krosteczek i strupków. Teraz dwa tygodnie w domu a potem przedszkole :)
Dziękuję za Wasze wpisy dają mi dużo radości :)