Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jednak przesadziłam...
28 lutego 2007
Długo mnie nie było, bo najpierw gości, a potem powrót do pracy. A tak w ogóle to było mi wstyd, bo w poniedziałek waga niestety pokazała dużo więcej. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że jak spada to powoli a przeciwnie to błyskawicznie i wcale mocno nie trzeba się napracować :) Ale od poniedziałku trzymam się juz ściśle dietki i ćwiczę. Może do piątkowego ważenia wyrównam chociaż wagę z zeszłego tygodnia. W każdym razie z każdym dniem przybliżam się do niej. Zła jestem na siebie, że przez jeden weekend zepsułam pracę całego tygodnia. Teraz to już trudno i nie mam zamiaru z tego powodu rezygnować. Wręcz przeciwnie.
balbina
1 marca 2007, 20:05tak bywa, ze jednego dnia zaprzepascimy prace dlugiego tygodnia. Ale nie mysl juz o tym, tylko pedz do przodu - buziaki :)))
mychaszka
1 marca 2007, 15:54... nastawienie, nie wolno się załamywać, tylko trzeba iść dalej :) życzę powodzenia i pozdrawiam :*
ewaneczka
28 lutego 2007, 18:52nie wolno Ci w każym razie rezygnować z odchudzania... waga by szła wtedy niemiłosiernie w górę...w końcu każdemu zdażają się słabsze dni ;)
ewaneczka
28 lutego 2007, 18:50nie wolno Ci w każym razie rezygnować z odchudzania... waga by szła wtedy niemiłosiernie w górę...w końcu każdemu zdażają się słabsze dni ;)
mekintoch
28 lutego 2007, 17:20nastawienie. Jak się zdażyło pofolgować to teraz należy znów się wziaść za siebie. Nie wolno odpuszczać bo w ten sposób nic się nie osiagnie tylko dodatkowe kg. Wierzę że ci się uda i trzymam kciuki. Buźka