Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 572160
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2021 , Komentarze (12)

Tak wyglądałam zza podręczników w zeszłym tygodniu, bo w bibliotece akcja: wszystkie ręce na pokład, żeby wyrobić się na 1 września. Widoczną na zdjęciu stertę książek sama opieczętowałam i na drugi dzień przekonałam się, że moje bicepsy, szczególnie prawy, jest do kitu. Nie myślałam, że od przekładania książek pojedynczo i stawiania pieczątek można mieć zakwasy. Otóż, można :)

A może ten nastrój raczej z powodu końca wakacji?? Bo w sumie pogoda nie jest taka zła. U nas nie pada cały czas, tylko od czasu do czasu. Przymrozek był dopiero raz ;) No, ale żebym musiała w sierpniu wciągać na nogi drugą parę skarpetek?!! 

Przed radą pedagogiczną wprawdzie pokazała się tęcza, ale jakaś taka anemiczna. Cóż, jaka oświata, taka tęcza ;)

Mój organizm też głupieje. Waga pokazała 1,5 kg więcej od wczoraj!!! Tyle wody?? Bo przecież cały tydzień byłam grzeczna: miska ogarnięta i codzienne bieganie. Jedyne podejrzane to hormony. Jeszcze nie mogę swobodnie dłoni zacisnąć w pięść, tak mi dłonie spuchły :( mimo, że ganiam całe przedpołudnie do kibelka. Podczas odchudzania chciałabym być facetem. Mój książę małżonek, wystarczy, że odstawi słodycze i trochę się porusza, już chudnie w oczach. 

24 sierpnia 2021 , Komentarze (9)


Córkę mogłam wreszcie w realu przytulić po ponad 1,5 roku. Synek był niedawno, ale razem też ich dawno nie miałam. Ten tydzień razem minął za szybko. Wczoraj miałam w związku z tym kryzys. Wpadłam w jakiś ciąg jedzeniowy i nie byłam pobiegać. Do niedzieli było ładnie, paskowo, dziś 1,5 kg więcej. Widok na wadze sprawił, że chyba się ogarnęłam...

Od wczoraj regularnie już chodzę do pracy, dziś poprawki. Szału nie było :(

Plan lekcji gotowy. Znowu mam 6 klas. Nie jestem z tego powodu szczęśliwa, bo to 24 godziny, plus do grudnia dodatkowe Czarnkowe i oczywiście społeczne kółka, bo na to pieniędzy nie ma, a osiągnięcia na konkursach muszą być. Cóż... Niektórzy płaczą, bo mają goły etat i to godziny składane z przedmiotowych i świetlicowych, czasem przedszkolnych. Nie będę narzekać, chociaż jak mąż już nie pracuje w szkole i normalnie zarabia, a dzieci są samodzielne, to wystarczyłby mi goły etat. 

W zeszłym tygodniu było dużo atrakcji:

Najpierw Olsztyn, potem Święta Lipka, Frombork i Elbląg.

Córka przyjechała ze swoim partnerem. Bardzo sympatyczny chłopak.

Było dużo spacerów po lesie, Festiwal Piwa Kraftowego i kolacja degustacyjna w BoNoBo (polecam)

To tylko jedno z 7 dań. Kolacja trwała 5 godzin z różnymi napojami z % i bez, idealnie dobranymi do potraw. Niebo w gębie, koncert dla podniebienia.

Jak w niedzielę sobie pojechali, zrobiło się bardzo pusto i smutno, że niw chciało się wracać do pustego domu :(

13 sierpnia 2021 , Komentarze (3)

Albo się zestarzałam i wszystko robię wolniej. Jest jeszcze jedna opcja: media społecznościowe pochłaniają mi dużo czasu.

W niedzielę przyjeżdża córka ze swoim partnerem, nie widziałam jej na żywo ponad półtora roku. Synek dołącza do nas w poniedziałek i wreszcie choć na krótko będziemy w komplecie. Szkoda, że nie zdążyliśmy z remontem domku na działce, ale mówi się trudno. W mieszkaniu też się zmieścimy. 

Działka wygląda coraz lepiej. Powoli ogarniamy wszystkie kąty. Wczoraj powstał drugi kompostownik, bo pierwszy już pełen. Mamy miejsce na więcej. Sterty gałęzi na środku zniknęły.

Rano byłam na wstawianiu implantu i teraz trochę otumamiona jestem, jak już zeszło znieczulenie i trzeba było wziąć tabletki. Trochę pobolewa mnie cała prawa strona twarzy. Mam tylko nadzieję, że nie spuchnę, jak ostatnim razem. Za miesiąc czeka mnie powtórka z rozrywki z lewej strony i powoli zbliżam się do finiszu. Może do grudnia da się odbudować uzębienie. 

W temacie dietowo - wagowym: waga, jak na uaktualnionym pasku: 75,5 kg. Czyli idzie we właściwą stronę :) A dietowo, to nie wiem, jak to teraz będzie, bo mam zalecenie zwiększonego spożywania lodów w celu leczniczym ;)

9 sierpnia 2021 , Komentarze (10)

Dzięki MagiaMagia, wyszedł rewelacyjny. Zatem rezygnuję z zakupu suszarki do owoców, przynajmniej na razie. Mam już w piwnicy zapas soku z jabłek i musiku. Teraz będę robić tylko karmel. Wyszedł mniam, mniam... Odparowywał się ze 3 godziny, ale miałam tego ze 2 litry, albo i więcej. Pod koniec dodałam jednak cukru, bo było kwaśne, że pysk wykrzywiało. Sok robi się szybko i łatwo. Najpierw w wiadrze rozdrabnia się jabłka blenderem przymocowanym do wiertarki, a potem do wyciskarki. Blender wygląda trochę jak mieszarka do cementu, ale działa.

Czas mija nam na działkowych pracach. Zrobiliśmy nowy kompostownik, który w międzyczasie jest już pełen tego wszystkiego, co nazbieraliśmy od wiosny. Teraz niech stoi i się kisi. 

Trzeba zrobić kolejny, bo mamy jeszcze dużo odpadów. Mąż zakupił rozdrabniarkę i dzielnie zmniejsza stertę przyciętych gałęzi i chwastów.

Ja to już mogłabym pójść na emeryturę. No nie mam czasu wrócić do pracy, a okazuje się, że działka może przynieść sporo przyjemności. Oczywiście na razie nie wiadomo w co najpierw ręce włożyć, ale powoli, powoli ogarniamy temat. Mąż zawsze był antydziałkowy, ale też się wkręcił, szczególnie, że mógł sobie zakupić kilka nowych "zabawek".

W temacie odchudzania chyba też coś drgnęło. Waga powolutku spada, ale muszę się mocno pilnować. Aktywności, jak widać, sporo i nie odpuszczam też biegania co najmniej 7 km dziennie, nawet po aktywnym dniu na działce. Zauważyłam, że podczas tych wakacji zmieniła mi się sylwetka na plus, chociaż na wadze nie jest dużo mniej...

29 lipca 2021 , Komentarze (10)

Ktoś powie, że mam je przecież od miesiąca... To nie do końca prawda, ale niech będzie. Nie chce mi się ciągle tłumaczyć, że to uczniowie mają takie długie wakacje, a nauczyciele muszą po zakończeniu roku wiele spraw poogarniać, a potem przed początkiem nowego się przygotować. Zatem wreszcie ogarnęłam to, co musiałam na koniec, bo wcześniej miałam odruch wymiotny, gdy patrzyłam na wszystkie dokumenty do zrobienia. Nawet usiąść do lapka nie mogłam. Trzy dni łaziłam do szkoły, ale zrobione!!! Chciałabym jeszcze zrobić analizę wyników egzaminu, ale to potrzebne za miesiąc, więc jakoś motywacja mi spadła ;)

Pasek wagowy zaktualizowany! Niestety przesunął się w lewo. Trudno, nie będę się spinać, bo to mi nie pomaga. Jak na luziku robię swoje, to powoli idzie. I tak od wczoraj spadło 0,7 kg, ale pewnie to był ten kamień z serca, że zaległości nadrobiłam ;)

Biegam codziennie, staram się nie objadać, ale wiadomo, że wpadają nadprogramowe owoce, lody itp. Dziś aktywność będzie w sumie duża, bo rano pobiegane i po południu działka. Wczoraj pojechaliśmy, żeby popatrzeć jak wygląda, bo prawie 2 tygodnie nie byliśmy. Koniecznie trzeba skosić, zebrać czarne porzeczki i wiśnie. Ogarnąć sytuację z jabłkami, których naspadało mnóstwo. Najszybciej będzie wycisnąć z nich sok. Mamy patent na rozdrobnienie i potem używamy wyciskarkę ręczną:

Kiedyś robiliśmy cydr, ale jak wyszło nam 30 litrów octu jabłkowego🤪, zniechęciliśmy się. Chociaż ocet był świetny... 

26 lipca 2021 , Komentarze (14)

Dobrze, że lipiec taki długi, bo zostało go jeszcze prawie tydzień. 

Coś w tym jest. Chyba zbyt ambitnie założyłam sobie, że wrócę szybko do 75 kg, a tu jakoś nie idzie. Czuję presję, a to nie jest dobre dla mojego odżywiania się. Zawsze podczas wakacji chudłam, tym razem waga się waha. To 1 kg w dół, to w górę. Wiem dlaczego! Nie będę się oszukiwać: lody, owoce, zdradliwe banany, piwo, winko, jedzenie późnym wieczorem, to jak ma być stały spadek wagi. Nawet bieganie i spacery w dużych ilościach nie pomagają.

W zeszłym tygodniu byliśmy nad morzem w Szutowie, bo mąż wreszcie mógł wziąć parę dni urlopu. Było super!!

Klusek uwielbia biegać po patyki po brzegu, ale nie przepada za chodzeniem po piasku, więc jak tylko ma dość, wraca na kocyk do cienia.

Wózek jak zwykle zdał egzamin, bo niestety Kluchol nie ma już siły na długie spacery, a wiadomo, że w okolicach Sztutowa do plaży jest daleko. Oczywiście robił furorę wśród urlopowiczów. Niektórzy, szczególnie panowie, chcieli się z nim zamienić.

Nie umiem robić selfików a tutaj wyszłam na chudzinę. Niestety kolejne zdjęcie pokazuje samą prawdę.

Ale co się dziwić, kiedy takie michy się wsuwa i popycha frytasami. Bardzo polecam w Elblągu wegańską restaurację na starym mieście. Po raz kolejny nas nie zawiedli.

Po powrocie oczywiście pływanie w ulubionym jeziorku, bo w morzu nie lubię. Kiedyś skakało się przez fale z dzieciakami, teraz trzeba poczekać na wnuki. Samemu się nie chciało, chociaż woda była cieplutka. 

Na sobotę zaplanowaliśmy sobie wcześniej zakupy działkowe w sklepach budowlanych, ale nic z tego nie wyszło, bo książę małżonek bardzo obtarł sobie nogi. Leczył je cały weekend, żeby dało się dziś iść do pracy. Ja tych facetów nigdy nie zrozumiem. Jak mnie zaczyna coś obcierać, to naklejam plasterek i się nie męczę niepotrzebnie. Ale faceci to twardziele, nie przyznają się, że coś nie gra. Dopiero kiedy pęcherze popękają i się zerwą, że prawie gołe mięso na wierzchu, wtedy umierają i trzeba ich ojojkiwać, żeby szybciej się goiło. Jakby co, to na palce u stóp nie polecam opatrunku w sprayu, bo piecze i nie działa, szczególnie jak piasek się nasypie do butów. Najlepsze niezawodne plasterki. 

13 lipca 2021 , Komentarze (14)

Chyba trzeba będzie nabyć drogą kupna, bo już w tej chwili jest dużo spadów na działce. Robię na razie soki w sokowniku, bo jabłka są malutkie. Jak będą większe, to porobię mus jabłkowy, ale wszystkiego nie przerobię. Część na pewno zgnije, ale i tak wszystkiego nie przerobię. Myślę, że ususzenie to dobry pomysł. 

I teraz zaczyna się problem: jaką suszarkę? W wersji XXL, czy raczej mniejszą? Jakiej firmy? Nie mam pojęcia.

Może taka?

Czekam na wsze opinie...

12 lipca 2021 , Komentarze (8)

Waga zgłupiała od tego upału, a taka podobno inteligentna ;)To pokazuje pół kg mniej, to znów następnego dnia więcej. Dziś z kolei pokazała 1,5 kg mniej niż wczoraj. Po weekendzie? 😵 Po cydrze? Ale nie będę się z nią kłócić 🤪

Wczoraj miał być dzień totalnej regeneracji. Pojechaliśmy do Olsztynka do skansenu na  RODZINNY PIKNIK W KOLORACH FRANCJ. 

Poleżeliśmy na kocyku, pospacerowaliśmy, posłuchaliśmy koncertów. Nawet wzięliśmy udział w konkursie o Bretanii, co zaowocowało super nagrodą:

A w zasadzie całą torbą nagród: cydr, słodycze, parasolka, kosmetyczka, nereczka i jeszcze kilka drobiazgów. Full wypas, a myśleliśmy, że to jakieś drobiazgi będą. W związku z tym po powrocie na kolację była fasolka po bretońsku, chociaż pewnie z Betanią ma tyle wspólnego, co ryba po grecku z Grecją 😁

Przed kolacja zaliczyłam jeszcze bieganko, bo po tym leżeniu na kocu nie wyrobiłam limitu kroków. Zwykle biegam rano, ale tym razem nie dałam rady, bo cała sobota minęła nam na działce i jak zwykle się urobiłam po pachy. Piotr z majstrem wstawiali drzwi wejściowe, ja szalałam w krzaczunach, a pies znalazł sobie wygodne miejsce do spania

Chyba się już dobudziłam, lecę na bieżnię.

Miłego tygodnia 😍

8 lipca 2021 , Komentarze (4)

Miałam napisać coś wieczorem, ale zasnęłam w fotelu 😴

Dziś już też po bieganiu. Nie ma słońca, ale upociłam się jak w saunie. 

Zrobiłam zakupy i znów usiadłam w fotelu i znowu głowa zaczęła mi opadać. Tym razem winna chyba pogoda, bo wczoraj to byłam umęczona. Najpierw bieganko, potem robiłam dżemik z truskawek. Wyszło jak dla pułku.🤪

A to nie wszystko, bo dzień wcześniej było jeszcze 14 małych słoiczków.

Całe popołudnie zeszło nam na jeżdżeniu po sklepach budowlanych, żeby kupić odpowiednie drzwi. Zależało nam na tym, żeby kupić szybko, bez czekania, bo w weekend mają być montowane. Wcale nie było łatwo, bo nie chcieliśmy żadnych wydziwionych, w odpowiednim kolorze i rozmiarze i żeby nie za miliony. Potrzebne były brązowe zewnętrzne w kolorze brązowym: jedne 80 cm i tu nie było problemu, ale drugie 70 cm, bo 60 nie robią fabrycznie i trzeba by zamawiać. No to kupiliśmy tzw. techniczne (ostatnia sztuka w sklepie!). Z trzecimi było w sumie najłatwiej, bo wewnętrzne białe. Na wystawce były po 99 zł, ale na stanie tylko takie za 190. Trudno, ale będzie za jednym transportem.

Przedwczoraj zakupiliśmy kolejny sprzęt: kosę i widzę, że ta zabawka przypadła mężowi do gustu ;)

Wykosił wreszcie przy płocie i za płotem, to ja miałam znów co robić, bo wreszcie było widać, ile gałęzi poprzerastało i sekator poszedł w ruch. Kolejne miejsce ogarnięte 👍 

Nie wiem w co włożyć ręce najpierw. Teraz chyba kolej na te chaszcze za mężem, przy stole i sam stół, bo trzeba go przeszlifować i zabezpieczyć, żeby się całkiem nie rozpadł. Obok jest murowany z kamieni grill, który jest niestety niewypałem i nie mamy na niego jeszcze pomysłu.

A tak altanka wygląda przez inne chaszcze (też jeszcze do ogarnięcia):

To co w środku pokażę po wszystkim, jako zdjęcia przed i po :)

Lecę robić jakiś obiad, opisać słoiczki i wytargać je do piwnicy. Po południu znów hasło: działka i bardzo dobrze, może się rozruszam, bo jakoś tak ruszam się dziś wolno.

6 lipca 2021 , Komentarze (7)

Mimo wczesnej pory, na bieżni było już bardzo gorąco. W lesie byłoby lepiej, ale wzięłam z sobą wodę i dałam radę.

Moja waga lubi moje poranne przebieżki, prace w ogrodzie i to, że wieczorem nie mam już siły na kolację, nawet tą z vitaliowej rozpiski. Muszę przyznać, że obecna wersja diety bardzo mi odpowiada. Od 14 lat 😵 kiedy po raz pierwszy tu trafiłam, zmieniła się na lepsze. Ta, którą mam teraz jest bardzo zbliżona do tego, co jadamy, więc nie ma rewolucji. Za to jest systematyczność, urozmaicenie i nie trzeba wymyślać, co zrobić. To ostatnie to duża zaleta według mnie.

Na działce skończyłam po trzech dniach buszować w malinach. Poobcinałam też odrosty dzikiej róży i uschnięte gałęzie jeżyny i pnącej róży. Przedramiona wyglądają jakbym się pocięła, albo walczyła z bardzo zawziętym kotem. Teraz nie wiem, w co się znów wpakować, bo wszystko woła: ja, ja jestem najbardziej potrzebujący zadbania i pomocy.

W altance mieliśmy tylko położyć regipsy (czy jak to się nazywa) i pomalować normalną farbą, bo wszystko było na olejno. Oraz zabezpieczyć jakimś derwnochonem od zewnątrz.

Mieliśmy, bo wyszło na to, że jest totalny remont z wyminą okien, drzwi i podłóg. 🥵 Dobrze, że książę małżonek zaoszczędził trochę kasy (bo to on jest u nas od oszczędzania) i dzieciaki już są samodzielne, bo byłoby wszystko na kredyt. Muszę porobić zdjęcia, żeby było widać różnicę przed i po. Na pokoik już za późno, ale jeszcze kuchnia i łazienka jest prawie nie ruszona. Oczywiście czekamy też na całkowitą wyminę instalacji elektrycznej i położenie nowej papy na dach, bo nad werandą przecieka i szkoda podłogi.

Na pewno nie będę się nudzić podczas wakacji. Oby do połowy sierpnia się wyrobić ze wszystkim, bo wtedy przyjeżdża wreszcie córka. Nie przytulałam jej od półtora roku 😥😍. Mieszka w Belgii i jej chłopak ma wrodzoną chorobę płuc. Czekali, aż będą zaszczepieni. Ale teraz się obawiam, czy taka podróż dla niego będzie bezpieczna. Oby nie odwołali przyjazdu...