Od dzisiaj zmieniłam dietę na mniej kaloryczną. Na razie nie widzę wielkiej różnicy w potrawach, ale może w ilości? Głodna dzisiaj nie byłam, chyba nie zdążyłam, bo moje poniedziałki wyglądają tragicznie a dziś wyjątkowo. Ale 2 lampki wina zdążyłam wypić ;)
Waga ani drgnie. Tym razem ma prawo, bo od czwartku nic nie ćwiczyłam poza krótkimi spacerkami z Puciem. W weekend dieta też w zasadzie była taka tylko na słowo honoru. Ale nie popadłam w obżarstwo. Jestem ciekawa, jak będzie jutro po tej późnej kolacji. Zjadłam w końcu tylko to, co miałam na dziś przepisane. Jutro tez czarno widzę przestrzeganie pór posiłków. Cóż, zobaczymy. Gdzieś ulotnił się mój entuzjazm, ale trwam...
aniulciab
27 marca 2007, 21:16pozdrowionka :)
mychaszka
27 marca 2007, 14:42... się nie poddajesz. TRWAJ dalej w swojej diecie, a na pewno przeczekasz ten niekorzystny dla niej okres. ja staram się w sobie znaleźć tą siłę do odchudzania jaką miałam na początku tego roku, bo gdzieś też mi się zagubiła i nie mogę jej znaleźć. no dobra, lecę kochana do książek, buziaki :***
kwiatuszek170466
27 marca 2007, 10:04No wiem też że bez ćwiczeń to szans.Jak nie ćwiczę to waga stoi w miejscu.Dziękuję za wpis jakoś trzeba życ dalej mimo problemów takie jest życie.Pa
doomka
27 marca 2007, 09:06oj niedługo i do twojego wnętrza zawita wiosenka i uśmiech :) A co sie dzieje, że taka zapracowana dziewczynka jestes? Pozdrawiam bardzo bardzo i nie poddawaj się! Ja wiem, że tobie się uda to wszystko przetrwać i do lata będziesz laseczka,ze hoho.
maksima
27 marca 2007, 06:11to już jest ,że odchudzanie to wielka sinusoida .Raz zapał jest i wtedy lepiej trzyma się dietę ,a raz go nie ma .Trzymam kciuki !