Normalnie nazwa tej miejscowości mnie powaliła. Ale dopiero dzisiaj. Wcześniej rowerkiem też tam dojeżdżałam, ale kojarzyło mi sie raczej z ciągutkami, a dzisiaj już prawidłowo po prostu z tęgą babą. Widocznie to, że byłam kiedyś blondynką jeszcze czasami się ujawnia.
Ale zimno było dziś, słoneczko mnie zmyliło. Czapeczkę wzięłam tylko dla osłony przed słonkiem, a potem byłam podwójnie zadowolona, bo inaczej cały rozum by mi wywiało. Za to kończyny chwytne mało sobie nie odmroziłam. Czego to człowiek (czytaj: kobieta) nie zrobi, żeby schudnąć! Chwalę się tak, bo właśnie dziś wróciłam z krainy leniwców plamistych. Zaliczyłam godzinę tanga z księciem małżonkiem i półtorej godzinki na roweku po górach i dolinach. Duma mnie tak rozpiera, że chyba jeszcze poprasuję z rozpędu stertę prania. Ale to tylko "chyba", nic pewnego, bo jak Michnikowskiemu "to szybko mija mi".
Jeśli chodzi o księcia małżonka, to doszłam do wniosku, że z facetem trzeba jak z dzieckiem, trzeba mu ustąpić, jak mądry głupiemu, hihi. Wczoraj z koleżanką stwierdziłyśmy, że faceci po prostu mają jakiś defekt, który po pewnym czasie się ujawnia, ewentualnie jest widoczny od początku. Wtedy lepiej, bo wiadomo w czym rzecz. Trudno, towar wybrakowany, nic nie da się zrobić!
Wczoraj imprezkowałam! Fajnie było, zlazło się do nas 10 osób. Popiliśmy piwka. pogadaliśmy, pojedliśmy, było wesoło. To była taka inauguracja długiego weekendu majowego. Oj, bo zapowiada się ciężki okres. Imprezki lecą jedna za drugą. Mam nadzieję, że przed 7.05 wrócę do normy :)
Jeśli chodzi o dietkowanie, to całkiem nieźle. Trochę poszalałam, ale nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Nie przeholowałam, jednak dziś na wagę nie stanęłam. Po pijaku się nie ważę, hihi. Od dwóch dni biorę tą zelixę i czuję się dobrze, minęła mi chcica na żarcie. Zastanawiam się, czy to nie efekt placebo, bo nie chce mi się wierzyć, że to tak od razu działa. Kto to tam wie? W zasadzie nieważne, grunt to normalnie jeść i nie podjadać.
jolakuncewicz
30 kwietnia 2007, 11:58Najważniejsze to , że dobrze się trzymasz.Ruchowo! ! ! Serdecznie Cię pozdrawiam.Pa.
balbina
30 kwietnia 2007, 10:40ale Ty masz piekne tereny na przejazdzki rowerowe, a tutaj u mnie? nie ma nawet gdzie pojezdzic, a ja tak lubie jazde na rowerze. Mialam taki treningowy, ale na takim nie lubie jezdzic, nie ma to jak prawdziwy rower Nie ma to jak ruch, beda kiloski spadaly,oj beda-slonka zycze :o)
mychaszka
30 kwietnia 2007, 09:47uwielbiam twoje wpisy - są takie pogodne i wesołe. zawsze się uśmieję jak je czytam :) towar wybrakowany!! hehe, to było dobre. może sprawdź kiedy upływa termin gwarancji? jak jeszcze jest ważna to oddaj małżonka teściom ;P żartuję oczywiście :) widzę, że zażywasz dużo ruchu - to super ;) ja też zaczęłam znowu troszkę ćwiczyć, teraz mam na to czas, więc staram się wykorzystać jak tylko mogę :) po południu planuję wypad na rowerek, ale jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie. jak prasowanie? zrobione? ja bardzo lubię prasować. w sumie to jedyna czynność związana z obowiązkami domowymi, którą lubię robić. acha! jeszcze myć podłogi lubie ;P ale nie nawidzę zmywać. wiem, że może zabrzmi to śmiesznie, ale gdy za długo zmywam to swędzą mnie nogi :) dobrze, że rodzice kupili zmywarkę! :D buziaki i miłego dnia życzę :*******
jojo39
30 kwietnia 2007, 08:55chyba i ja musze wsiąść na rower. Trzymam kciuki
mileena84
29 kwietnia 2007, 22:57dziekuje kochana że się o mnie troszczysz.. ja żyje ale tak ledwo.. nie wiem czemu tak ale mam dość niby na zewnątrz tego nie widać ale moja dusza woła dość.. cisze się ze choć ty milutko spędzasz czas.. i korzystasz z uroków wiosenki... buziaczki:)dobranoc