Sądząc po dzisiejszym wyniku na wadze, to do jutra nie uda mi się dosięgnąć zeszłotygodniowego paska :( Było 86,7 kg. Wszystko to wina wczorajszego nicniećwiczenia, ale to z powodu bycia cały dzień poza domem. (Pewnie: narobić na strychu i na kota zwalić). Poszalałam w miniony długi weekend i teraz trzeba odpokutować. Ale i tak jest mniej niż w poniedziałek! Dlaczego w górę to waga leci błyskawicznie a w dół jak ślimak? Przecież prawo ciążenia inaczej działa. Chyba wypierniczę tę łazienkową przez okno i sprawdzę :)
Dzisiaj już dzielnie pojeździłam na rowerku, całe 42 minuty, bo tyle tylko zdążyłam przed próbą. Ale lepsze to niż nic. Jutro w planach taniec, ale niestety również piwko, cóż nałóg ;) I pewnie znów od poniedziałku pokuta i biczowanie.
Chyba dziś pójdę wcześniej spać, bo ileż dni można spać po 4 godziny. A jutro znów pobódka o 5. Czy wasza doba też jest za krótka?
wiesinka
8 listopada 2007, 23:28w kościelnym. Śpiewam w altach.......he he he he Bardzo lubię np-Alleluja -Handel, Kantata Wielkanocna, ...Śpiewamy sporo, ale nie koncertowo.....he he he..... Ty to co innego....
wiesinka
8 listopada 2007, 23:02nie podpucha. Naprawdę śpiewam w chórze. Dlatego ten filmik jest częściowo dla mnie tematyczny......he he he he .Pozdrawiam śpiewająco.....1000 uśmiechów...
joanna35
8 listopada 2007, 22:45Tak to jest za małe grzeszki trzeba odpokutowac ale w koncu nikt nie jest bezduszna maszyna :) moja doba jest stanowczo za długa a zajec za malo z checia sie zamienie z Toba:) U mnie tez ta waga w dół spada w slimaczym pełzaniu ale co zrobic nikt nie obiecywał ze bedzie łatwo:) pozdrawiam i miłej nocki zycze:)