Moje chyba się jeszcze nie przeterminowały. Jeszcze walczę
Aczkolwiek ta walka jakaś taka nie teges. Nie mogę się rozkręcić, ale się nie poddaję.
Wczoraj wybyliśmy z domu. Miało być na chwilę a zeszło do północy, od 15. Ale fajnie się gadało i w obecnych czasach, gdy brak czasu dla innych, nie można czegoś takiego zaprzepaścić. Niestety poległam na froncie słodyczowym, niewiele ale zawsze. Pokonało mnie ptasie mleczko, ale długo się opierałam. Niestety było przez te parę godzin popołudniowych w zasięgu ręki. Normalnie tortury jak w Guantanamo.
Cóż, dziś będzie lepiej. Już było, bo u teściowej nie skusiłam się na ciacho i cukierki. Tym razem w walce Ala kontra słodycze wynik 1:0.
Jak rano nie pojeżdżę na rowerku, to potem coś zawsze staje na przeszkodzie. Wczoraj zero, dziś do tej pory też, ale jest jeszcze szansa.
Giannabdg
26 lutego 2012, 21:23najgorzej jest wziac pierwszy kawalek, bo pozniej ciezko sobie odmowic
elasial
26 lutego 2012, 21:16;-))))
asyku
26 lutego 2012, 18:55a ja mój rowerek musiałam oddać(no bo był pożyczony)....muszę pomyśleć o czymś znowu!!!nie daj się słodyczom!!!!trzymam kciuki:)pozdrawiam:)