Nie wiem, czy ma to działać wspomagająco czy zniechęcająco, ale sporo "starych", skutecznych, Vitalijek wraca do odchudzania ze sporym nadbagażem lub wręcz nadmiarem w stosunku do punktu wyjścia. Ech, chyba faktycznie będziemy się odchudzać do końca świata i nawet ze dwa dni dłużej.
Pocieszające jest, że wracamy, ale ile razy jeszcze!
Czy na prawdę jesteśmy takie niewyuczalne blondynki, że ciągle dopada nas jojo?!
Czy to tłuszczową otuliną odgradzamy się od nieprzyjaznego świata?
Czy szukamy wymówek, żeby nie żyć pełną piersią?
patih
16 stycznia 2013, 21:55na kolację chrup marchewkę
patih
16 stycznia 2013, 21:55na kolację chrup marchewkę
ulaulka
16 stycznia 2013, 14:37Jak jeszcze tu dłużej postękamy, to Twój wpis powinien brzmieć inaczej : sporo starych, tzw "skutecznych" wraca z nadbagażem. Bywa tak, że ta "skuteczność" usypia naszą czujność i myślimy, że już damy radę same... bez przewodnika i rozpiski.
Jadwiga1973
16 stycznia 2013, 13:42właśnie, jak to zrobić, żeby w końcu "załapać" i lecieć w dół, oczywiście z kilogramami ;;)
ulaulka
15 stycznia 2013, 10:39czyżbyś już wiedziała coś o mnie? Nie wiem czy już wracam, ale lżejsza na pewno nie jestem :-( Muszę się zmobilizować na razie do powrotu, podładować się Waszymi sukcesami i wziąć się za siebie. Pozdrawiam.
fiona.smutna
15 stycznia 2013, 09:08no ja mam małe usprawiedliwienie w postaci Juniora:)))) ale nie bez winy też jestem:)
nagietkadietka
15 stycznia 2013, 07:12to jest fakt, aczkowliek, wszystko zależy od nas samych i tylko wyłącznie od nas samych. Mojoja dieta stała się sposobem odżywiania każdego dnia , co pozwala mi na utrzymanie wagi. Nie chcę wracac do tego co było, do ciuchów w rozmiarze 44 , teraz czuję się super, lekka, i z przyjemnościa kupuję ciuchy w rozmiarze 40 i tego trzymam się :))) I Tobie z całego serca życzę takiego samozaparcia . Wpadki też mam, jak każdy ale zaraz zbieram się do działania i wszystko wraca do normy :) buziaki