Waga stoi Resztką sił trzymam się mojego odchudzania.
Wczoraj już robiłam sobie leniwego plana, ale nie wyszło i całe szczęście.
Słabo w nocy spałam: kłopoty męża w pracy, świadomość, że koniecznie muszę zrobić jedną rzecz i nie wiem, czy zdążę. Wynik: alam zupełnie niewyspana. A wtedy nie myśli się racjonalnie. Z samego rana zaplanowałam sobie drzemkę po pracy, a w podświadomości było też zjedzenie czegoś bombowo kalorycznego przed zaśnięciem. Niestety (stety?) w pracy się przeciągnęło, książę małżonek zaczął marudzić, że jemu się wcale nie chce jeść. Po głębokim zastanowieniu stwierdziłam to samo. Jak nie drzemka, to co? Oczywiście rowerek - ukręciłam 45 km. Czemu aż tyle? Chyba na nim zasnęłam
W sumie chyba wiem, czemu waga stoi. Wczoraj profesor świętował potrójnie: urodziny, imieniny i 1 dzień wiosny Przygotował poczęstunek po próbie i niestety się skusiłam. Było za kalorycznie i za późno przede wszystkim. Trudno, warto było
A tak, przy okazji, zapraszam na koncert:
Zaczyna wreszcie coś nam wychodzić, więc chyba wstydu nie będzie.
ela61
22 marca 2013, 21:17dziękujemy za zaproszenia. Życzę aby wszystko się powiodło. Będziemy duchem obecni. Trzymaj się celu i pięknie kręcenie Tobie idzie ;-))) buziaki pa
gzemela
22 marca 2013, 14:40Miłego weekendu i powodzenia w niedzielę :)
vita69
22 marca 2013, 12:19patrz ile dobrego z tych złych zachcianek wyszlo:)))))))))))) i ciesz się, ze po tylu zakusach waga stoi:)
mrowaa
22 marca 2013, 09:13Dziękuję:)))) Ja z kolei uwielbiam Twoje poczucie humoru:))) Zawsze poprawiasz mi nastrój he he:) Chudnijmy zdrowo:*