Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
{< @ >}



Jest szansa, że jutro waga pokaże liczbę sprzed tygodnia. No żeby 2 dni trzeba było odrabiać przez 5, to trzeba mieć nierówno pod sufitem. Mam nadzieję, że ten weekend będzie bardziej dietetyczny. Przyjeżdża córcia, która też jest na diecie, więc głupio będzie się obżerać  Chociaż ona nie ma nawet nadwagi, ale boczków się dorobiła. I wiadomo jak to z jedzeniem, gdy cały czas zajęcia na uczelni.
Tak się wkurzyłam na siebie po tym weekendzie, że z tej złości trzymałam się diety i coraz bardziej zaczyna mnie się ona podobać. Chociaż są chwile, gdy jestem głodna i chce mi się podjadać, szczególnie po południu, bo w pracy muszę ostro się pilnować, żeby nie zapominać o czasie posiłku.
Jeszcze żebym tylko wpięła gdzieś ćwiczenia. To na razie moja pięta achillesowa 
Jeśli chodzi o problemy, to jestem o 2,5 tys. lżejsza, żeby pilnował ich ktoś kompetentny i nie czujemy się już tacy bezradni. Aczkolwiek to potrwa. Nie chcę pisać o szczegółach. Może po wszystkim. Na razie historia jak z "Zamku" Kafki.