...mialam tak sobie pisac codziennie ale nie mam na razie do tego glowy....
Tak jak pisalam wczesniej moja corcia goraczkowala,zadnych innych dolegliwosci nie miala i we wtorek rano obudzila sie jak nowo narodzona...,w srode zostawilam ja jeszcze w domu zeby troszke odpoczela i nabrala sil a w czwartek zaprowadzilam ja do przedszkola...,panie opiekunki dobrze wiedzialy ze goraczkowala i nawet nie zwrocily uwagi na to ze w listopadzie ,w zimny i bardzo wietrzny dzien dziecko wyszlo na dwor bez czapki ,szalika ,rekawiczek...,bylam wsciekla jak ja zobaczylam spacerujaca w samej kurteczce....
A dzisiaj rano budze Julcie do przedszkola a biedulka znow ma stan pod goraczkowy,spala do godziny 9:30 nawet oczu nie mogla otworzyc,o 11-stej bylam juz u lekarza,pani doktor pobrala wymaz z buzki zeby sprawdzic czy nie ma swinskiej grypy bo ma lekko czerwone oczy ,kaszel i lekko zapchany nos....,moja dziewczynka nie chce a raczej nie moze jesc ani pic bo boli ja zaczerwienione gardlo....,podaje jej syrop przeciw bolowy i aerozol do nosa...,mam nadzieje ze to nic powaznego,na wyniki musze czekac do poniedzialku ,to chyba bedzie najdluzszy weekend w moim zyciu....
Moje zdrowe odzywianie sie idzie mi teraz jak krew z nosa....,zoladek mnie dzisiaj bolal,ale to raczej z nerwow i stresu,tak to niestety jest jak sie ma nerwice lekowo-depresyjna....,jutro na porzadne zakupy jade ,postaram sie jesc jak trzeba i co trzeba bo w ostatnich dniach brak apetytu mi doskwieral,a jak juz sie pokazl to jadlam cos na biegu zeby zaraz do corci wrocic,na szczescie mezulek w domu jest przez weekend i bede mogla wrocic na dobry tor,bo dlugo tak nie pociagne ,juz sie nie naj lepiej czuje a co byloby dalej?,strach pomyslec...
Dobrej nocy....