Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy początek


Który to z kolei? Po spadku wagi do poziomu uznawanego za normę, wydarzył się kolejny, trzeci już, cud poczęcia 😉 Dziecko przyszło na świat w sierpniu 2020, a mnie pozostało ok. 10 kilo nadwagi. Obecnie jestem w domu z trójką małych diablątek (to najmłodsze jest jeszcze słodkie, ale to kwestia czasu). 

Do zrzucenia 20-25 kg. Marzenie to dojść do 50 kg (mało realne), cel 55 kg. 

Czasu na ćwiczenia brak, orbitrek sprzedany, bo nie ma dla niego miejsca. Jeśli chodzi o dietę to opiera się ona na dojadaniu po dzieciach, tu pół kanapki wpadnie, resztka serka homo, jogurtu lub kotlecika z obiadu. Do tego słodycze niestety. Obecna sytuacja strasznie mnie przygnębia. Całe dnie w domu z dziećmi, (u rodziców od ogłoszenie pandemii byłam raz), krzyk, płacz, wieczny bałagan, mała przestrzeń życiowa i perspektywa rychłej rozbudowy domu, wszystko to generuje we mnie napięcie. A na stres najlepsze są węglowodany w dużej ilości. I tak to się kręci, niestety w górę...