Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coś ruszyło...


Dzisiaj spadek 0,8 kg, waga pokazała 61,7 kg. Nici z moich ambitnych planów dojścia do 60 kg w czerwcu. Ale może ten, taki już sensowny, spadek zwiastuje koniec zastoju? 

W tym tygodniu zafundowałam sobie dzień węglowodanowy, były kanapki na śniadanie, potem naleśniki z dżemem, banan, jogurt, a na obiado-kolację fasolka po bretońsku. W związku z poluzowaniem reżimu naszła mnie ochota na słodycze. Na szczęście opanowałam się w porę. A już sięgałam po Knoppersa. 

W środę miałam szczepionkę, w czwartek słabo się czułam. Do tego z początkiem tygodnia dwie niezakatarzone córki dostały kataru. Z ćwiczeń była Tiffany - boczki 3x, i poskakałam na trampolinie.