Ćwiczeniowo - dziś jak pocisk! Dosłownie jak pocisk zasuwałam na siłowni. Im bardziej skupiłam się na rozstrząsaniu problemów i planowaniu urlopu, tym więcej iskier leciało spod kół. Była MOC! A kwestia urlopu pozostaje otwarta. Stanęło na czymś gorącym, leżącym, kwietniowym i last minute. Jak dla mnie, plan OK (tylko czemu to zawsze ja muszę wpadać na najlepsze pomysły, gdzie ludzka pomysłowość?ehh znajomi:)
Ćwiczenia z dziś:
Orbi 20min (180kcal)
Spin (zajęcia)
Bieżnia 30min (385kcal)
I krew mnie zalała, żeby nie powiedzieć że szlag jasny tafił. Ambitnie postanowiłam rzucić wszystko na 1 karte i biec...29min... co? i co? i gówno.znowu nie dobiłam do 5km. Niech to szlag. Znowu zabrakło. Tym razem 350 metrów. Nie wiem czy muszę osiwieć czy wypluć płuca, żeby wybiec tą odległość? Niech to szlag! Ale ale..na głupiego nie trafiło, jutro znowu próbuję, w końcu MUSI się udać (tu wspominam czasy sprzed 8 tygodni jak ledwo co 4min biegłam buhahahaa;))
Kalorycznie, nie licząc wieczornego wyjścia i 2 piw, baardzzo dobrze! Wykluczając białe pieczywo, i znacznie redukując ciemne, łapie naprawdę fajne kombinacje na posiłki, częste, syte mniej lub bardziej,ale jednak. Nawet owsiankę chce mi się wstać wcześniej i ugotować, co przedtem bym wyśmiała..jak to punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...:D
Wtorkowe run4fun: