Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
majowe bieganie :)


Witajcie :) 

Po przeczytaniu książki o której wspominałam w poprzednim wpisie jest mega podbudowana i zmotywowana do działania. Gdy zdarza się pokusa zjedzenia słodkiego i niezdrowego mówię sobie "Jestem stworzona do lepszych rzeczy! Jestem stworzona do zwycięstwa!" I to działa, naprawdę :) Po za tym zaczęłam patrzeć na siebie łaskawiej. Ideałem z okładki gazety nie będę, ale jestem na swój własny sposób piękna! 

Wróciłam niedawno z biegania. Muszę przyznać, że miałam trochę zbyt długą przerwę... Jakieś pół miesiąca... I jestem podłamana swoją kondycją. Bo mimo codziennej jazdy na rowerze, 40-min ćwiczeń w domu to mimo to strasznie się męczyłam i sapałam... Wytrwałam do 20 min ciągłego biegu i takie duszności mnie dorwały, że musiałam sobie odpuścić... Dalej poszłam spacerkiem do domu. W trakcie próbowałam jeszcze parę razy zerwać się do biegu, ale duszności wracały! Może to z powodu sezonu na pylenie??? Coś strasznego... Chyba w maju odpuszczę sobie biegi na powietrzu a skupię się bardziej na basenie i siłowni... Ewentualnie spróbuję w porze porannej. 

Dietowo nie jest źle. Z racji rozpoczętego urlopu mogę sobie poeksperymentować w kuchni, bo i tak nigdzie nie wyjeżdżam z racji weekendowych studiów. Trzeba się do zaliczeń i sesji przygotowywać...