No to sobie pozwiedzałam. Trzy dni we Wrocławiu i zaraz dwa kg więcej. Cholera, mam nadzieję że to w większości woda bo kilometrów przeszłam sporo całe dnie w upale. Ale szczerze to było też piwo i lody i jadzenie niezupełnie dietkowe. Nie ruszę się z domu dopóki nie schudnę. Czyli najbliższe sto lat Ale Wrocław jest tego wart. Tylko na pomost Pokutnic nie będę więcej wchodzić.
CzarnuszkaHania
8 lipca 2012, 22:41Niestety na mieście zawsze więcej pokus. A przecież trudno siedzieć w domu w takie dni. Jutro jest nowy dzień, więc powodzenia :)