Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
It's a sad sad situłejszyn.


Czasami jestem po prostu zażenowana. Nie wiem czy smutniejsze jest to, do jakiego stanu się doprowadziłam, czy też raczej to, jak bardzo się tym przejmuję. Nie znajduję słów, by wyrazić swoje obrzydzenie własnym wyglądem i samopoczuciem. To ciało jest moją porażką. Nie dlatego, że złego wyglądu trzeba się wstydzić, ale dlatego, że nie zawsze tak było. Sama do tego doprowadziłam. Jeśli nic się nie zmieni zgorzknieję do reszty. Nie mogę na siebie patrzeć.

Jestem młoda, mam niecałe 22 lata a ciało.. ciało gorsze od niejednej czterdziestki. Nalane. Cellulit, galareta, roztrzęsiona galareta, dygocząca galareta... Galaretowata galareta. Sama nie wiem co jeszcze. Ciepłe kluski i kluseczki. Smętne i tłuste. Jak pani Zdzisia z warzywniaka. Jak kucharka na szkolnej stołówce. Jak koszmar stereotypowej żony z 20 letnim stażem. 

Podobno odchudzanie powinno się zacząć od akceptacji własnego ciała. Gdybym je akceptowała to nie chciałabym go zmienić. Niech ktoś mi to wytłumaczy. Gdybym myślała, że jest słodkie i cudowne, w ogóle nic bym nie zmieniła, tylko całowała się z odbiciem w lustrze albo zmieniła w głupiego kwiatka nad głupią rzeką, jak ten, jak mu tam.. Narcyz.

Dzisiaj waga pokazała rekordowe 73,3 kg. 

  • marys233

    marys233

    3 kwietnia 2015, 07:01

    Kazda z nas zaczynala kiedyś a ja Gdyby nie wsparcie dziewczyn chyba bym nie raz odposcila :P poza tym w grupie raźniej :)

    • AllAmore

      AllAmore

      4 kwietnia 2015, 15:54

      Właściwie nie spodziewałam się, że ktoś przeczyta ten mój wpis, a tu tyle komentarzy ;-) Każde wsparcie mile widziane!

  • marys233

    marys233

    2 kwietnia 2015, 21:16

    No to witaj w klubie :) ja staruje z 74 kg :) i nie powiem tez zachwycona swoim waygladem nie jestem. Wiec do dzieła, zaczynamy się odchudzac a w wakacje bedzie sie czym pochwalić :P czasme zdarzaja nam takie etapy gdzie przestajemy panowac nad wygladem, waga, akceptacja samej siebie. Ale moze to kopniaczek w tylek by zawalczyc o sama siebie. Nie cierpisz swojego wygladu, ok, cała ok, nie tolerujesz swojej wagi ok witaj wsrod nas :P jak się nie godzimy na swoj wyglad czas cos zmienic. Wiec mocny kopniaczek od mnie i do dziela pomalu dietka i działanie a nie gadanie a rezultaty przyjda zaufaj mi :) pozdrawiam cieplo i trzymam kciuki ze nie odpuscisz licze na ciebie :P

    • AllAmore

      AllAmore

      2 kwietnia 2015, 21:26

      Haha domyślam się, że co druga tutaj od tego typu wpisów zaczyna ;P Powodzenia również życzę w takim razie!Osobiście na początek spróbuję nie przytyć jeszcze więcej w święta ...

  • endorfinkaa

    endorfinkaa

    2 kwietnia 2015, 21:05

    akceptacja siebie,to nie akceptacja tego,że dużo ważysz, ale raczej sposobu w jaki się o sobie wyrażasz.Jestem grubsza, owszem, ale nigdy nie użyłabym słów,że siebie nienawidzę.Chodzi o to,że na tyle lubię siebie,że chcę dla siebie jak najlepiej, także w kwestii wyglądu, tego,że mój organizm przyjmuje zdrowe rzeczy.Traktuj siebie jak przyjaciela, czy jemu byś powiedziała,że nie możesz na niego patrzeć? Ja bym pomogła dobrą radą, wsparciem...to samo stosuję wobec siebie

    • AllAmore

      AllAmore

      2 kwietnia 2015, 21:12

      Hmm nie powiedziałabym, że się nienawidzę, ale zdecydowanie jestem na siebie wściekła ;p uważam to za straszną słabość charakteru, że nie potrafię zapanować nad wagą. Nie potrafię wykrzesać w sobie cienia sympatii dla swojego ciała po tym jak je zrujnowałam. Będę nad tym pracować, ale nie będę sobie pobłażać.

    • endorfinkaa

      endorfinkaa

      2 kwietnia 2015, 21:17

      wykorzystaj to nastawienie w dobry sposób, idź na siłownię, pobiegaj, zacznij regularnie jeść