Kontynuuje aktywność. Byliśmy pobiegać, codziennie spacerujemy. 10 tys to takie minimum, nawet w brzydką pogodę. Ścięłam się z Wężem bo wszedł do sklepu po coś a wyszedł z lodem dla mnie. Jeszcze specjalnie wzięłam jabłko z domu żeby nic mnie nie kusiło. Ulało mi się bo wczoraj zamówił pizze. Przedwczoraj kupił ciasto. Już nie wspomnę, że pierniczył jak to jest gorąco, więc i siebie i dziecko ubrałam lekko. Przepiździło mnie jak siemasz. Mam tylko nadzieję, że Młody nie dostanie gluta na święta. Jak do tej pory odpukać jeszcze nie był nigdy chory.
Z tymi chłopami to wiecznie cos.
Co by nie było już mi przeszło. Malutkich przygotowań ciąg dalszy
gosiulek1
2 kwietnia 2021, 19:22No mój też zawsze bojkotowała moje odchudzanie, ale po pierwszym weekendzie i kolejnej rozmowie tym razem odpuścił, chociaż nie wiem na jak długo. 🙂 Nas dzisiaj też trochę wypiździło, bo wiało, ale i tak byliśmy 3 godziny. 😃
aluuzja
2 kwietnia 2021, 22:29My też. Kilka dni temu zaliczyliśmy pierwszy raz plac zabaw w Parku Praskim. Tam sa takie miniaturki dla maluchów. Nie chciał wyjsc :D
gosiulek1
2 kwietnia 2021, 22:40Super. Może kiedyś się przejedziemy. 🙂