Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2021 , Komentarze (2)

Jedne kłopoty ze zdrowiem Małża trochę się wyjaśniły a już ma kolejne. Na szczęście podchodzę do tego już spokojniej. Może tylko trochę częściej odwiedzam aptekę niż bym tego chciała. 
Czekam aż zaświeci dla nas Słońce i jeszcze będziemy się z tego wszystkiego śmiali. Tymczasem czekamy na kolejną wizytę, prywatną oczywiście. Szpital na szczęście udało się załatwić i może nie zbankrutujemy bo już poszło 2 tys. na lekarzy. Na co płaci się podatki? Nie wiem. Jak na razie z naszej kochanej służby zrowia skorzystałam tylko przy okazji porodu, a i tak opieka była karygodna. Usłyszałam m.in. że jak tak dalej będę sapać to mi położna każe maseczkę założyć. Powiedziałam małpie co o niej myślę. 
mój Malutki tak się awanturował cały weekend, że witki mi opadły i traciłam cierpliwość. Nie ma się co dziwić bo od roku nie spałam więcej niż 4 h z rzędu. 
Dziś wszystko się wyjaśniło - 5. ząb jest już na pokładzie. Jakoś nie było widać wcześniej. Szkoda, bo bym podała paracetamol i by się tak nie męczył. 
Nie sądziłam, że to kiedyś napiszę, ale mam bardzo dobrych teściów. Bardzo nas wspierają na wielu płaszczyznach. Dobrze mieć kogoś, na kogo można liczyć.


29 maja 2021 , Komentarze (5)

Nawet nie wiem od czego zacząć. Kłopoty ze zdrowiem Węża, kłopoty w pracy, spięcia między nami... to był ostatni miesiąc. Nie miałam ochoty pisać o problemach, więc nie pisałam wcale, tym bardziej, że diety nie było. Stres i nerwy nie pozwoliły (na szczęście?) przytyć i ważę 85 kg. Spodnie z Primarka spadają mi z d... dobrze, że były tanie 😁

Mam nadzieję, że najgorsze już za nami, a nawet jeśli nie to, że będę umiała sobie lepiej radzić z problemami. Mój dom rodzinny był bardzo szczęśliwy, większość codziennych trosk mnie po prostu omijała. Mimo, że w wieku 16 lat mieszkałam już sama na stancji to nie czuję się samodzielnym, dorosłym człowiekiem i jestem strasznym wrażliwcem. Zderzyłam się ze ścianą. Czuję, że to co najlepsze już za mną. Jestem jedynaczką i czuję taką cholerną odpowiedzialność za rodziców, mimo, że radzą sobie świetnie.  Może powinnam udać się do specjalisty, żeby jakoś to przepracować.

ALE mam zdrowe i kochane dziecko. Młody skończył rok. Już dawno sam utrzymywał się na nóżkach, ale bał się chodzić. Najpierw chodził po meblach, potem dwa, trzy kroczki od kanapy i powoli pozwala sobie na coraz więcej. Jak zapomni, że się boi to już przejdzie cały pokój. Uczymy się chodzić za rękę po dworze, ale przeszkadzają buty i rozpraszają pieski. W maju zaczęliśmy też regularne wizyty na placu zabaw, zwłaszcza w piaskownicy. Przybyło prania 🤪 Przechodzi kryzys z jedzeniem. Jadł już tak pięknie a teraz znowu nie chce. Wszystko wypluwa, ogląda i rozgniata. Wykończę się :D

Za dwa tygodnie będziemy mieć chrzciny. To będzie pierwsza impreza organizowana tak zupełnie przez nas samych. Mam trochę stresa. Muszę zamówić tort, nie mamy jeszcze ubrań ani fotografa. W zasadzie jedyne co mamy to lokal i księdza. Gości będzie więcej niż zakładałam, co za tym koszty idą w górę.
Dobrze, że odkładałam wszystkie pieniądze, które dostawał Młody. Moja babcia też dała nam wcześniej prezent.

Za miesiąc wracam do pracy. Mama mówi, że będzie bardzo ciężko, ale mam wrażenie, że odpocznę psychicznie. A praca to nie tylko praca, ale również w większości sympatyczni ludzie. Jest przerwa, można spokojnie wypić kawę. Lubiłam tam chodzić. Nie mamy jeszcze żłobka - to kolejna rzecz, która spędza mi sen z powiek.

26 kwietnia 2021 , Komentarze (7)

Otrzepałam się po ostatnich upadkach i znów do przodu. Jestem bardzo zadowolona z tego tygodnia.  Waga turbo wolno, ale zauważalnie spada. Nie codziennie trzymam się rozpiski ale nie mam też takich napadów. Zmniejszyłam porcje. 
Byliśmy w weekend u rodziców i nie rzuciłam się na jedzenie. To sukces. Wiadomo, u mamy zawsze smakuje podwójnie. 
Jakby wszystkich problemów było mało to Wonsz wymyślił rzucanie palenia. Ciesze się ale jednocześnie mam ochotę ucieć na Kamczatkę. Oczywiście z moim kochanym kurduplem bo 3 ząb wyszedł i nerwosolek trochę się uspokoił. 
dorosłe życie jest do bani :-)

21 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Jak pisać to wszystko. U teściowej byłam świętsza od papieża, no oprócz małej porcji lodów, ale to wliczone w bilans, makro w porządku. No i kurcze przyszedł ten cholerny poniedziałek. Po śniadaniu już za chwilę byliśmy od nowa głodni i na tradycyjnym spacerze skusiliśmy się na Amrita - kebaba zamiast obiadu. Żałowałam już w połowie. Potem w nowym sklepie z różnymi promocjami a to napój a to czekoladka. Nie pamiętam co było później ale ssawkę miałam cały dzień. Wczoraj zarzuciłam się warzywami. Mało brakowało a zeżarłabym słodkie po treningu. Na szczęście spieszyłam się i nie kupilam.  No głupia baba i tyle. Dziś wszystko wg rozpiski. 
W każdym razie nie poddaje się, treningi wchodzą jak złe, długie spacery jak tylko pogoda pozwala. Lepsze to niz nic :-)

17 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Melduję, że hantelki nie zostały wrzucone do szafy na wieczne zapomnienie. Wczoraj zrobiłam trening wg własnego widzi mi się. W środku nocy bo gangrenka nie chciała spać. Potem nie mogłam oczywiście usnać. Dziś - cała nadzieja w kawie 🥴
Pomierzyłam się dla porównania na przyszłość. 
Jutro idziemy do teściowej na obiad. Byłoby miło, gdyby zrobiła coś lekkiego, bo wie, że jesteśmy na diecie, ale nie oczekuję, że inni będą się dostosowywać do nas. Co by nie było trzeba zachować umiar. Może pomyślę nad jakimś zamiennikiem deseru do kawy i zabierzemy ze sobą.

16 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Wściekła jestem na ten deszcz. Tak świetnie nam się chodziło codziennie, Wonsz biegał, jeździł na rowerze. 
Teraz tylko szybkie zakupy i tyle. Staram się ćwiczyć w domu, dziś nawet kupiliśmy hantelki. Nie są jakieś fantastyczne ale kosztowały tylko 20 zł. Gumy i rolkę już mamy. Nauczyłam się już, że nie warto dużo inwestować w takie rzeczy. Taki sam trening można zrobić i brzydkim hantelkiem i pięknym różowym za 3 razy tyle. Niestety Mały nie podziela naszego zaangażowania i musimy czekać aż pójdzie spać, a wtedy też nie wiadomo w co ręce włożyć. Wymagające dziecię się nam trafiło. 
88 kg powoli się zadomawia i stabilizuje. Tak trzymać. Mogłabym ponarzekać ale po co. w święta Bożego Narodzenia było 93 kg    
Jeżeli wytrwam to do końca roku zejdę do 79 a to już waga niewidziana dobrych kilka lat. 

15 kwietnia 2021 , Komentarze (7)

Rozpiska diety uświadomiła mi ile podjadałam w tzw. międzyczasie. A to pół jabłka po dziecku, a to chrupek, a to orzeszek. Teraz jem około 1800 kcal w czterech posiłkach. Nie powiem, że nie kusi. Mam ochotę na coś słodkiego, nadprogramowy owoc. Uczę się jak powinna wyglądać porcja. 

14 kwietnia 2021 , Komentarze (7)

Treningów ciąg dalszy. Oprócz „obowiązkowych spacerów” wpadła joga i cardio killer na jednej z ostatnich działających siłowni w wawie. Waga klasycznie stoi w miejscu mimo mojej umiarkowanej grzeczności. 
Mija drugi dzień diety, ktôrą poleciła mi jedna z Was. Produkty i przepisy są bardzo przystępne. Jest ciut monotonnie, ale nie ma co narzekać jak za te pieniądze. Na razie z minimalnymi modyfikacjami bo mam jeszcze resztki z lodówki. Podoba mi się to, że w większości może jeść z nami Młody. Co ciekawe dostałam tyle kalorii ile sama sobie kiedyś wiliczyłam. 
Lodówka robi się dziwnie pusta i napawa mnie to lekkim niepokojem 😀
Podziwiam panie, które gotują osobno dla siebie i rodziny. Ja ledwo wyrabiam z tymi 4 posiłkami dla naszej trójki. Ciągle się miotam, a to czegoś brakuje, a to zostaje coś w ilosci, że szkoda wyrzucić a zjeść więcej też nie bardzo. Mam nadzieję, że wejdę szybko w rytm, a szklana małpa się odwdzięczy. 

9 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

U mnie na talerzu późne lato. Wypatrzyłam w lidlu taką mrożonkę: 

Od razu przypomniały mi się warzywa z ogródka rodziców. Już nie mogę się doczekać swoich plonów. Te marketowane nawet się nie umywają. 

Skończył mi się pakiet treningów. Oprócz codziennego dłuuuugiego spaceru zrobiłam  rozeznanie na osiedlowej siłowni. Oczywiście nie bez przygód. W środę pocałowałam klamkę mimo, że na messengerze pracownik potwierdził godzinę. Wkurzyłam się na maxa. Następnego dnia przyszłam, zapłaciłam i okazało się, że jestem sama i prowadzący kręcił nosem, ale w końcu ugadałam i miałam trening personalny za... 10 zł 😂 mam nadzieję, że zbierze się jednak grupka bo było fajnie. w grupie raźniej. 

Waga stoi jak stała a ja dzięki ćwiczeniom czuję się ze sobą dobrze. Ciało się zmienia. Młody też jakiś ostatnio grzeczny i daje mi trochę o siebie zadbać.


8 kwietnia 2021 , Komentarze (9)

Wstaliśmy w Wielką Sobotę, wszystko leniwie i na spokojnie - śniadanie, toaleta, poranne wiadomości. Gdzieś około 12:50 w pełnym rynsztunku byliśmy gotowi - ja i kurdupel - na ostatnie przedświąteczne zakupy.  Miałam do kupienia ser na sernik, kilka ozdób i pampersy. Możecie sobie tylko wyobrazić moją minę, gdy nie wpuścili mnie już do żadnego dyskontu. Ja i kilka osób odbiło się się od drzwi. Wszystkie markiety w okolicy zamykały się na 4 spusty o 13:30. 
Zdążyłam nawet zadzwonić do mamy, że sernika nie będzie, ale jednak rzutem na taśmę mieli ostatnie wiaderko w osiedlowym sklepiku. Gorsza sprawa z tymi pieluchami, więc schowałam dumę do kieszeni i zadzwoniłam do mamy Węża. Na szczęscie miała jeszcze kilka w domu. 
Nie wiem czy miałam jakieś zaćmienie umysłu czy co? Nie wspomnę, że w piątek byłam w sklepie ze 3 razy ale po co kupować wszystko na raz?

Z jedzeniem jest dużo lepiej. Rano staram się być maksymalnie grzeczna, na obiad również wymyślamy coś super, więc wieczorem, gdy jest najtrudniej mam większe pole do popisu. Dziś zrobiłam pieczone frytki z batatów i ziemniaków i dip z jogurtu greckiego, czosnku i ogorka konserwowego. Uwielbiam. Małemu też smakowało. Niech ktoś powie, że dieta jest droga. 

Lektura na dziś to poczytać o indeksie sytości. W skrócie chodzi o to, że różne produkty, o tej samej kaloryczności, powodują sytość na inny czas. Chętnie dowiem się czegoś więcej.