w trakcie nauki postanowiłam tutaj zerknąć i coś napisać.
Co u mnie? bardzo źle i naprawdę kiepsko.. od weekendu majowego nie stosuję żadnej diety.. żre ile wlezie, nie zważając na porę dnia. Są słodycze, wystąpił także fastfood..
Nie potrafię się ogarnąć, za dużo imprez.. Jutro idę na komunię i w poniedziałek też, pewnie zjem kluski i masę innego tuczącego żarcia.
W piątek nawet się nie ważyłam bo nie chcę zobaczyć czy waże 83kilo czy znów 85. Wszystko to co osiągnęłam przez dwa tygodnie przed majówką poszło się walić.
Jednym słowem jestem na siebie mocno wkurzona.
Co chodzi o sprzęt który miałam zakupić w tym miesiącu [stepper z linkami] znów nie wypali bo wyskoczył inny, ważny wydatek i dupa.
I tak w kółko.
Mój temat na dziś: klamka zapadła- czyli od wtorku stosuję dietę białkową, dosyć rygorystyczna jest, ale musze spróbowac. Parę moich koleżanek nieźle na niej schudło- jedna około 25 kilo.
W piątek idziemy na imprezę do znajomych, postaram się nie jeść nic tuczącego, ale alkoholu sobię nie odmówię.
Jestem na skrajnym wykończeniu.. zbyt dużo się dzieje, na nic czasu i wieczne zmęczenie- z powodu braku odpowiedniego snu..
Pozdrawiam Wam cieplutko
gucio.
13 maja 2012, 09:33Musisz odpocząć :) Ja też jestem zmęczona, że nic mi się nie chce ;/ Nawet wyjść z łóżka ;/ Będzie lepiej, zobaczysz:)