Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwsza przejażdżka rowerowa


Cześć Kochani :)(kwiatek)

Za oknem taki dzień, jaki był zapowiadany - cudowne słońce, 20 stopni w cieniu - wow! :D(bomba) Aż się nie chce wierzyć, że jutro znowu deszcz i 9 stopni... Ale na razie nie martwię się jutrem, tylko przeżywam cudowny dzień <3(slonce)

Jak sobie zaplanowałam, dziś w końcu wyjęłam mój nowiutki rower i po raz pierwszy od zakupu wybrałam się na przejażdżkę. Musicie wiedzieć, że ja nie zastanawiałam się wcześniej, jak wyglądają trasy rowerowe w moim mieście. Wiem, że trochę ich jest, ale na pewno niezbyt dużo. Ale ponieważ jest w trakcie realizacji trasa Velo Dunajec, postanowiłam do niej dojechać i sprawdzić jak wygląda. Niby wszystko ok, ale najpierw do tej trasy muszę dojechać :p Tylko, że jak pewnie pamiętacie, ja na rowerze nie mam wprawy (bo chyba jazdę jako dziecko ponad 25 lat temu raczej trudno nazwać wprawą) :D]:>  Stąd nie miałam wielkiej ochoty ani na jazdę po ulicy, ani na mocne podjazdy. Jak się jednak okazało, nie dało się tego uniknąć (smiech)

Ale po kolei. Najpierw w samo południe ubrałam swoje ciuszki rowerowe. Trochę główkowałam, czy się mocniej rozebrać, bo słońce kusiło, ale ostatecznie ubrałam się cieplej. I nie zrobiłam źle, bo wiatr chwilami mocno chłodził, choć byli i tacy, co w podkoszulkach jeździli ;) Niestety jeszcze nie mam kasku, ale na pewno niedługo go kupię. Kiedy w końcu się wyszykowałam, odpaliłam Endomodo i pomiar rowerowy mojej opaski Fitbit. I ruszyłam :D 

Blisko mojego domu jest ostre wzniesienie... Hehe, ostatecznie w połowie musiałam podprowadzić rower na szczyt ;) Ale następnym razem będzie lepiej :D Potem pomknęłam trochę ulicą, trochę przez park alejkami i znowu ulicą... Aż w końcu dojechałam do ścieżki rowerowej. Tak szczerze mówiąc, to MEGA zaskoczyło mnie, że po ścieżkach nie tylko jeżdżą rowerzyści, ale też chodzą spacerowicze, a nawet rodziny z wózkami! SZOK! Kurczę, trochę miałam stresu. Zwłaszcza, jak trzeba było kawałek jechać dziką trasą, wertepami, a tu wymijanie ludzi, z przeciwnej strony inni rowerzyści, a tu wąsko... Oj, miałam ciężkie chwile ;) A do tego słońce mi w oczy świeciło, wiatr mocno wiał i oczy mi mega łzawić zaczęły :D No dobra, jakoś przetrwałam :D Potem dotarłam do normalnej ścieżki z asfaltem i w końcu poszalałam :D<3 Mam na myśli nie zawrotne tempo z biciem rekordów trasy, tylko przyjemną jazdę na rowerze ;) Było naprawdę bardzo fajnie, ciepło i odczułam wielką radość z jazdy :) To było ciekawe doświadczenie i to w nowych okolicach (nigdy w tamtej części miasta nawet nie spacerowałam) :D

Po przejażdżce i podziwianiu widoków postanowiłam wrócić do domu. Ale tym razem jechałam cały czas ruchliwą ulicą, do tego przez rondo i znowu kolejna nauka dla mnie, jak się zachowywać wśród samochodów. Ogólnie dałam radę, dojechałam do domu w jednym kawałku i powiem Wam szczerze - żałowałam, że to już koniec :D Ale jak na pierwszy raz, to myślę, że godzinna przejażdżka to przyzwoity wynik :)Jestem bardzo zadowolona i już czekam na kolejne ciepłe dni :D

A co mi pokazały pomiary Endomodo i Fitbita? A, to ciekawa sprawa, bo nie są do końca zbieżne :p O ile w kaloriach rozumiem, bo Endomodo nie bada mojego tętna, tylko na podstawie tempa i dystansu szacuje spalanie. Ale są też różnice w dystansie :D Nie wiem z czego to wynika, ale ostatecznie założę, że pokonałam 11 km ;)

Poniżej wykres Endomodo:



A tu podsumowanie z Fitbita (chyba słabo widać - wskazuje 11,04 km):



Tak więc pierwszy trening na dzisiaj już za mną, ale po obiedzie planuję normalne ćwiczenia :D Tylko raczej zostanę przy siłowym treningu, bo wydaje mi się, że cardio na dziś ogarnęłam wystarczająco :D

Zaraz po powrocie postanowiłam trochę zerknąć do mojego ogrodu. Już przebiśniegi i śnieżyczki powoli przekwitają, ale inne kwiaty zaczynają się pojawiać coraz odważniej :) Och, jak ja uwielbiam wiosnę :D<3

I takiej cudownie słonecznej, ciepłej i pięknej niedzieli Wam wszystkim życzę :) Buziaki, pa pa (pa):*(slonce)(kwiatek)





  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    20 marca 2019, 18:04

    Wow! Super :) Mnie też denerwują ludzie na ścieżkach rowerowych ;/ przepiękne kwiaty! :)

  • Maratha

    Maratha

    19 marca 2019, 12:02

    piekny wynik :) a te opaski maja czasami machniecia w gpsie - wystarczy ze sygnal na moment sie zgubi i juz pokazuje cuda. Ja wg mojego fitita opanowalam chodzenie po wodzie, bo mnie wywalilo kiedys na srodek jeziora takze ten...

  • HarleyQuinnn

    HarleyQuinnn

    17 marca 2019, 20:46

    Super ;) i jakie piękne kwiaty :) godzinka na początek to mysle ze w sam raz :) za niedługo to będziesz całe dnie trzaskać :D

    • Amas9

      Amas9

      17 marca 2019, 21:29

      Dziękuję :) Potrzebuję nabrać pewności siebie na rowerze, bo jeszcze mam obawy choćby z wjeżdżaniem na chodnik po krawężniku ;) Dla Ciebie pewnie błahostka, ale dla mnie wyzwanie :D

  • Magiczna_Niewiasta

    Magiczna_Niewiasta

    17 marca 2019, 18:42

    20 stopni? Jak ja zazdroszcze! Mój rower stoi w składziku i patrząc za okno nie spodziewam się szybkiej wiosny :/

    • Amas9

      Amas9

      17 marca 2019, 21:30

      Jutro już ma być znacznie chłodniej u mnie, ale pocieszam się, że w końcu wiosna zawita na dobre :) I tego również Tobie życzę :) Buziaki :)

  • martiniss!

    martiniss!

    17 marca 2019, 16:41

    Jakże pięknie!! Oj tak wiatr wyciska łzy z oczu. A na spacerowiczów na ścieżkach, jak nie masz to załóż na rower dzwonek i takich fajansiarzy proszę obdzwaniać. Rozumiem joggerów, mimo wszystko biegacze mają szybsze tempo niż spacerowicze i często biegają bokiem ścieżki rowerowej, ale spacerowicze i dzieci w wózkach NIE! ;) Takich to trzeba nauczyć ;) dzwonić aż im się głupio zrobi ;) Godzina na poczatek? Brzmi fantastycznie! Mnie by zaraz kość ogonowa dobijała :D Życzę by cieplejsza pogoda w końcu została z nami i zachęcała Cię do spróbowania nowych tras :))

    • Amas9

      Amas9

      17 marca 2019, 17:17

      Mam dzwonek, ale jeszcze nie wiem, czy sprawny :D Nie chciałam nikogo stresować :P Ale w sumie może masz rację, że powinnam zacząć go używać? Jeździło mi się fajnie i co dziwne, moja kość ogonowa przetrwała bez najmniejszych problemów (a mam ją po kontuzji). Czyli albo mam dobrze ustawione siodełko, albo samo żelowe siodełko dobrze się sprawuje :) Po jeździe najbardziej odczułam... dłonie ;) Mimo, że miałam ochronne rękawiczki. Ale trochę się ślizgałam na siodełku i mocniej się musiałam trzymać, więc pewnie dlatego. Na razie nie będę szaleć z długością tras, bo jednak mam braki w sprawnej jeździe, więc najpierw muszę przywyknąć :) Ale za jakiś czas na pewno się odważę :) Ściskam Cię serdecznie :) Buziaki :)