Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Could have been worse...


Nie wiem, nie wiem...

Jedzenie ok, jem 3 posiłki dziennie, i dużo wody herbatek...Zepsułam dzisiaj do sczętu stepper więc poszłam na 1 godzinny spacer. Jestem zmęczona i rozdrażniona. Przede mną 5 dni pracy plus jeden wyjazd do Londynu w poniedziałek...Wystawa Damiena Hirsta wygląda bardzo fajnie, ale nie mogę jej zobaczyć w poniedziałek bo idę na Muncha. Czek jeszcze nie przeszedł, kupiłam dzisiaj bilet do Lonynu i znowu doładowanie do konta, wydawać kase jest fajnie, gorzej z jej dostawaniem, nie lubię wypłat od 1 do 1, na szczęście ok 20 albo 24 dostanę kasę z uniwerku za dzień pracy jako ambasador. 

Wczorajsze spotkanie z M. przebiegło ciekawie pod tym względem że chyba go rozpracowałam pod względem psychologicznym. Ale nie wiem czy ta wiedza napawa mnie szczęściem. Rozpracowałam też siebie, musze przeczytać książkę o limerence, nie wiem jaki jest Polski odpowiednik ale termin oznacza po prostu stan obsesyjnego i intensywnego zabujania się w kimś, wraz z przesadną idealizacja partnera, stan który niekoniecznie prowadzi do związku bo żywi się nadzieją na odwzajemnienie uczuć przez obiekt. Specyficzna forma miłosnego stalkingu. W artykule pisało też że okres limerence trwa nawet do kilku lat- szczęście że z moimi barierami mentlanymi wypracowanymi przez lata miłosnego cynizmu, mieszczę się w miesiącu włączając zabujanie i przebolenie.  

Pan Malarz jest chronicznie nieśmiały względem kobiet. Pozostaje mi teraz prztyknąć go żeby powiedział tak albo nie, ale to dopiero za tydzień.

Dzisiaj zjadłam:
Śniadanie: 3 tosty z warzywami
Obiad: makaron z warzywami i serkiem, 4 ciastka
Kolacja: bułka bananowa

Woda, woda i herbata

Jutro idę do pracy na wieczór więc od 5 nic nie jem. Wcześniej zdawało mi się ze lepiej się czułam niejedząc, tzn czułam fajny płaski brzuch. Dopóki nie było zawrotów głowy było ok. Ale cieszę się też że nie spędza mi snu z powiek to co zjadłam. 

Wkurzyłam się o ten stepper bo na nim mi się zajefajnie ćwiczyło. Jestem dosyć zmęczona, dzisiaj praktycznie przeleniuchowałam cały dzień. Może jutro coś posprzątam na przybycie mamy. Już za tydzień uroczystość zakończenia studiów, będę musiała ubrac się w togę i czapeczkę a potem wejść na scenę, odebrac dyplom i z tej sceny zejść. Mam sukienke którą kupiłam ostatnio więc jest gites. Soczewki kontaktowe dojdą do poniedziałku i dostanę je we wtorek.

Jakaś taka jestem ble, Pan Malarz nie pomaga. Czemu ja nigdy nie wybiorę sobie faceta który będzie stanowczy i otwarty? Z rugiej strony miałam tę opcję i zawsze ciągnęło mnie do wrażliwych mężczyzn, wręcz introwertyków. Zlew mam na wszystko, vanitas vanitatum et omnia vanitas.