hymnn.. pobyt z mamą w Karpaczu, pomimo pięknych kilometrów na czerwonych szlakach, nie zakończył się sukcesem.. jadłam, jadłam, jadłam :(
Dzisiaj rano wstałam, poszłam ładnie do mojego worka treningowego w końcu odnowić więzi... ;p Na śniadanie zjadłam dwie kromki chleba, napakowane w ogórki, paprykę i sałatę :P na obiad troszkę zupy pomidorowej, chude mięso, trochę frytek ( :( ) i brokuły... a potem zrobiłam rzecz niewybaczalną.. znowu pizza :( ale miałam talon!!!:( a przyjaciółka od dawna już mnie namawiała żeby go wykorzystać.. no i znowu czuję się paskudnie :/ no ale... pizza była gdzieś o 15, a od tego czasu nic nie jadłam.. no i już chyba nie zjem;/ jeszcze przed snem pobije się trochę z workiem... wleję w siebie hektolitry wody, spędzę czas z rodzeństwem i położę się ładnie spać :) ale przedtem trochę poczytam... :P rozpoczynam drugi tom opowiadań o Wiedźminie :D
będzie dobrze!!!!
piosenka motywująca na dziś?;)
Uriah heep - July morning
https://www.youtube.com/watch?v=8Tz66OrF30I