Hej!
Miałam bardzo pozytywny dzień! Cały spędzony w deszczu na zbieraniu pieniążków na WOŚP. Już trzeci rok jestem wolontariuszką, mam nadzieję nie ostatni! :) Nazbierałyśmy z koleżankami ok. 1100zł. Na początku myślałam, że to w miare dużo, ale obok nas dziewczyny miały 2700, a jeszcze dalej 3500. Haha :D Każdy grosik się liczy! Wspomagałyście? :)
Z powyższego powodu nie byłam na siłowni, ale narobiłam duużo km pieszo. I czuję mój zmęczony biceps od noszenia puszki. Ogólnie rzecz biorąc trening udany. :)
Na śniadanie 4 malutkie kanapki z wędlina i ketchupem, musiałam się naładwać. Później piłam jakoś 1 l wody. No i tutaj niestety grzech, ale byłam za bardzo głodna i zmęczona, żeby o tym myśleć. Pizza. 2,5 kawałka. Nie przejadłam się tym, tylko zapełniłam pusty żołądek. W domu udka pieczone i surówka.
Łącznie wypiłam lekko ponad 2 l wody. Z czego jestem bardzo zadowolona! Kiedyś czułam wstręt do wody, a jak zobaczyłam efekty to ją pokochałam!
Niestety wygasł mi już dzisiaj karnet na siłownię. Miałam nieograniczoną liczbę wejść, teraz jednak kupię 3 wejścia w tygodniu, bo po pierwsze kasa, po drugie czas. Resztę dni mogę ćwiczyć na moim kochanym orbitreku, dzięki któremu już tyle z siebie zrzuciłam :)
Już Was nie zanudzam. Idę poczytać historię. Mówię wam sama przyjemność uczyć się po takim wyczerpującym dniu.
CHUDNIJMY, KOCHANE! <3