Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spadamy!


...Na wadze oczywiście 

Czas najwyższy nastał żeby zrobić ze sobą porządek. Ciąża była, jest Pieszczoch. Ciąża przeleżana, zajedzona, trudno. Osiągnęłam najwyższą wagę w historii. Też mi osiągnięcie. Mówię dość! 

Zaglądam w lustro, a tam kupa tłuszczu. 4 podbródki. Tyłek jak szafa. Wstyd.

Samo spadło...3kg. I to tyle. Nie mam czasu czekać. Nie mam w czym chodzić - w stare ciuchy nie wchodzę a przecież w ciążowych chodzić nie będę. Kupować ubrań w rozmiarze XL nie zamierzam. Kupiłam jakieś najtańsze pepcowe jedne spodnie żeby było w czym na spacer z dzieckiem wyjść.

A w czerwcu wesele i mam nadzieję wejść w którąś z sukienek z szafy. Amen.

Chociaż nie... Jakąś dla karmiących muszę mieć. Ale nie będzie w rozmiarze większym niż L. Co to to nie! Jak mówi Starsza "e-e!!".