Nie radzę sobie z własnymi emocjami. Tym co się wokół mnie dzieje. Od kilku dni zasypiam i budzę się z lękiem. Boje się, że stracę to co dla mnie najważniejsze, a jednocześnie czuje, że nadchodzi czas wybory...Czas w którym będę musiała wybierać i wziąć całą odpowiedzialność na siebie.
Tylko co zrobić, kiedy nie ma dobrego wyjścia? Kiedy każdy wybór jest zły? Na razie czekam jak tchórz , aby pojawiło się trzecie rozwiązanie. Ale czy takie jest, kiedy chodzi o ludzi których się kocha?
Brakuje mi kontroli, brakuje mi punktu odniesienia, brakuje mi siły...
W chwili obecnej jest tylko jedna sprawa nad którą mogę mieć kontrolę. Odchudzanie! Tylko to zawsze jest pewne. Nie jem, ćwiczę to chudnę. Proste. A właśnie takiej prostoty potrzebuje...