Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czwarty dzień nowego życia


Koktajl z buraka i gruszki zrobił furorę w pracy :) ja tego przełknąć nie mogłam :x nie wiem co w tym dobrego było, ale się wszyscy zachwycali, nawet szef :p  Reszta posiłków bardzo spoko :) Nie podjadam, bo nie ma takiej potrzeby :)

Spacerki dziennie po godzinie spowodują, że moja sunia za chwilę będzie miała talię osy (smiech), bo mi to brakuje uuuuuuuuuuuuu i jeszcze trochę :) 

Władca pilota już zrezygnował z "eksperymentalnych" obiadków i wczoraj sobie rosołu nagotował :D chyba tydzień będzie go jeść :)  Za to córka szczęśliwa, bo wiecznie mi głowę suszyła, że na obiad stale to samo, a ona by zjadła coś innego :) no to teraz ma coś innego - makarony w postaci 500+ ;) 

Kryzys dietetyczny jeszcze nie przyszedł, czyli nie jest źle. Na wagę nawet nie patrzę :) Zważę się w piątek, po tygodniu diety i jak to badziewie nie drgnie, to wyrzucę przez okno :)

Najważniejsze to nie stracić humoru :D