Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sportowa rewolucja!


Jestem zdecydowanie stworzeniem kanapowym, jednak dokuczająca mi otyłość zaczęła mi baaardzo przeszkadzać. Zaczęłam odchudzanie na własną rękę, ale jak to bywa, nie starczyło mi silnej woli. Nie chciałam stosować żadnej "popularnej" diety, bo znaczna większość z nich jest niezdrowa, a na samodzielne układanie planu żywieniowego nie miałam siły, czasu, motywacji. Więc wystartowałam, a po tygodniu zapał się skończył i schudłam w efekcie 0,5kg. Moja najlepsza przyjaciółka zaczęła odchudzanie przed ślubem z Vitalią, więc pomyślałam, że też bym mogła, tym bardziej, że idąc na kawę nie będę zamawiać czekoladowego latte i ciasta, kiedy ona się odchudza. Nie mogłabym jej tego zrobić:)

Wykupiłam dietę najbardziej elastyczną z możliwych, ponieważ nie zawsze mam czas przygotować to co akurat jest zaplanowane, zapisałam się na WF na naukę pływania i zażądałam od siebie sukcesu... heh po 7 tyg schudłam 4,5 kg. Nie jest źle... ale nie tego się spodziewałam, jednak z drugiej strony po drodze były święta, urodziny narzeczonego, wizyta teściów... Cóż dzięki motywacji Vitalii dużo się nauczyłam i wiem już jak unikać pewnych pokus.

Sport w moim życiu był, później zaniknął, wrócił i zaniknął. Jak to mówi moja Magda, żyje jak w sinusoidzie i zależy czy jestem na szczycie czy w dole. Ostatnie dwa lata przesiedziałam na tyłku, nie robiąc zupełnie nic

Obecnie wzniosłam się ponownie na szczyt, ponieważ moja waga nie maleje tak szybko jakbym tego chciała, a zaczęła się wiosna wyciągnęłam rower i na uczelnie jeżdżę własnym środkiem transportu, niby nic wielkiego ale codziennie wychodzi 40 min. Raz w tygodniu chodzę na naukę pływania, raz na kurs tańca użytkowego, 3 dni temu kupiłam fitness na DVD i już raz ćwiczyłam. Ponieważ przyjaciółka poleciła mi stepper skrętny 2 tygodnie temu zakpiłam ten sprzęt i ćwiczę naprzemiennie 15 i 30 min codziennie. W moim życiu powoli dokonuje się sportowa rewolucja, mieszkam na stancji studenckiej i brak miejsca był dla mnie wymówką żeby nie ćwiczyć, ale w końcu biorę się za siebie! Chciałabym jeszcze znów zacząć biegać z samego rana bo kiedyś bardzo to lubiłam, ale przez ostatnie dwa lata polubiłam też dłużej pospać więc muszę jakoś przestawić organizm. 

Trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny, za miesiąc napisze jak mi idzie i jakie osiągam rezultaty!

Pozdrawiam,

Angela

  • melopsmas

    melopsmas

    7 maja 2013, 21:23

    Trzymam kciuki! :)