Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień nie wiem który.


Mówiłam, że to nic nie da ;)
Waga raz spada, raz skacze w górę. I utrzymuje się w okolicach 62 kg.
Ale cóż. Jest zima i szanse na jej spadek są raczej marne. Chociaż postaram się o to w ferie. Może jednak napisze dzisiejsze menu:

-Kajzerka z szynką i ketchupem
-Herbata zielona
-Kanapka z chleba razowego z szynką i ketchupem
-Jabłko
-3 mandarynki
-Kilka paluszków
-Zupa pomidorowa
-Drożdżówka
-Herbata z cytryną
-Musli

Dużo prawda? ;)
Ach jeny...
Z aktywnością też ciężko, bo po wczorajszych biegach na wf mam same zakwasy. -,-
-150 kcal na rowerku
-10 minut hula hop
-Luźne ćwiczenia 

Noo a w sobotę - 18-stka kolegi. Tzn. idę jako osoba towarzysząca z moim Skarbem ;* A więc sukienka już wybrana, a raczej pożyczona od koleżanki ^ ^
Troszkę za duża, ale jest ładnie. Czarno-beżowa. Nie chce się stroić :) Bo mam pewną niechęć co do tej całej "imprezy"...no ale przynajmniej spędzę czas z przyjaciółmi. Dam radę. :) Obym tylko zdążyła się wyleczyć, bo moje oskrzela cierpią. ;( 
Ehh....byle do weekendu.
Pa;*