Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
buuu


I jak widać szału nie ma. 0,8 kg. Powiem szczerze, że się odrobinę zniechęciłam. Dziennie spalałam nie mniej niż 600kcal na rowerku stacjonarnym i jadłam do 1000kcal. Zwykle w granicach 600-700. Chodziłam głodna cały tydzień a wyniki marne. No i doprowadziło to do tego, że w niedzielę zjadłam chipsy (ale poszłam na 2 godzinny spacer z moją bernardynką- walka o to kto kogo wyprowadza na ten spacer to też spalanie kalorii :)) a wczoraj kawałek serrnika. Poza 2 grzechami głównymi więcej nie było. No ale cóż. Przecież nie mogę się poddać. W końcu zaczął się nowy tydzień i trzeba dietkę trzymać. Ale teraz nie będę chodzić głodna. Głodzilli mówię NIE. Będę jadła jak w pierwotnym założeniu. Były wtedy lepsze efekty, a tak  myślę tylko, że jestem na diecie i już jestem mega nieszczęśliwa.
  • puszek1986

    puszek1986

    2 listopada 2010, 07:21

    MASZ W 100% RACJE. JA ZACZĘŁAM DUKANA I BYŁAM MEGA DOBITA TA DIETA . WIĘC POLEGŁAM NA NIEJ, LEPIEJ JEŚĆ ROZSĄDNIEJ I BYĆ ZADOWOLONYM!!! POWODZENIA ŻYCZĘ CI!!! TRZYMAJ SIĘ