Tak moje drogie. Przełamałam swój wewnętrzny opór, i poszłam na siłownię. Martwiłam się, że będą tam same chuderlaczki i jak ja tam pójdę, taki wieloryb. Oczywiście wszystko dzięki koleżance, bo sama to bym się pewnie nie odważyła, a przed nią było mi wstyd się przyznać. No więc poszłam i wykupiłam karnet i zaliczyłam 1,15 siłowni. Podobało mi się bardzo. Fajny sprzęt, fajnie ludzie i w ogóle miło. Nikt się krzywo nie patrzył a jak trzeba było wpisać gdzieś wagę to Pani dyskretnie odwracała głowe niby mi co tłumacząc. Super. Teraz jak mam karnet to już będę chodzić.