Nie wiem czy zaczynam jak zwykle od nowa czy nie. Czy szumnie to nazywać czy nie. Może lepiej nie. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.
W każdym razie:
Wczorajszy dzień zaliczam do udanych.
Dietkowo ok. W sumie ok.1700kcal - co przy mojej wadze i wzroście wydaje mi się ok.
Byliśmy nawet wczoraj z moim mężem i synusiem na siłowni pod chmurką. Krótko byliśmy ale było bardzo fajnie.
Naczytałam się wczoraj o caotchingu żywieniowym i jest mi on wręcz niezbędny aby odnieść sukces. Póki co muszę radzić sobie sama + internet. Może dam radę.U mnie cała ta otyłość siedzi w głowie i mnie zżera ... Co ja piszę, gdyby tylko chciała mnie zeżreć, ona siedzi i popycha mnie coraz dalej i dalej. Boję się, że w końcu się zatracę. No ale, trzeba walczyć.
Postaram się nie być na diecie, postaram się zmienić nawyki i po prostu jeść i chudnąć. Powoli może się uda.
P.S. Bez pomiaru wagi nie obędzie się. Ale to jutro.
fitnessmania
29 marca 2017, 09:56A mi się udało zrzucić 6kg, było ciężko, ale udało się, jest coś co może i tobie pomóc, wpisz sobie w google - co na problemy z nadwagą xxally radzi
Tarjaa
17 listopada 2015, 13:32masz racje , ja tez nie jestem na diecie, przemyslanie komponuje sobie posilki aby chudnac :) trzymam kciuki za Ciebie, pozdrawiam :)