Powoli brak mi siły. Ledwo się człapie, nie ma mowy o żadnych ćwiczeniach, max co z siebie wycisnę to może ze 200 kcal na rowerku ale nie więcej. Brak mi siły nawet żeby się uśmiechać. Nienawidzę tego. I może dlatego nie lubię chudnąć, bo ciągle chodzę z nosem na kwintę i nic mi nie pasuje.I ja zawsze uśmiechnięta staje się nagle czołowym ponurakiem. Wstając do pracy o 6 rano już pragnę, żeby ten dzień się skończył.
Jutro ważenie. Jak jakieś prosię tuczne. Ach żeby tak trochę spadło. Oczywiście ja nie widzę nawet jednego kilogram, aby mi ubylo. Już sama nie wiem. :( okropny dzień!!!!
Ach. już prawie fajrant w pracy a humorek nic mi się nie poprawił.
Trudno. Jesien, widać tak jużmusi być...
ewelina26pazdziernik09
5 listopada 2009, 08:11napewno uda ci sie osiagnac cel trzeba w to wierzyc no oczywiscie przestrzegac zasad, nie poddawac sie a wszystko bedzie dobrze, malymi kroczkami co sukcesu :) pozdrawiam